Kulesza nie chciał szerzej wypowiadać się na temat nowego selekcjonera, ale przyznał, że w przypadku wywalczenia awansu na przyszłoroczne mistrzostwa świata ten miałby poprowadzić Biało-Bzerwonych również podczas turnieju finałowego w Katarze.
W mediach przewijają się nazwiska kilku potencjalnych kandydatów. Wśród nich są zarówno Polacy (Adam Nawałka, Marek Papszun), jak i zagraniczni trenerzy (Dick Advocaat, Juergen Klinsmann i Avram Grant).
Sousa nagle wystąpił o rozwiązanie umowy wiążącej go z PZPN, co Kulesza potwierdził w niedzielę. Szkoleniowiec zdecydował się na taki krok, choć w marcu biało-czerwonych czekają dwustopniowe baraże o awans. Portugalczyk w środę, zaraz po oficjalnym rozstaniu z reprezentacją Polski, został przedstawiony jako trener Flamengo Rio de Janeiro. W związku z tym spadła na niego duża krytyka.
- Wszystkim dziękuję za to wzbogacające i zaszczytne doświadczenie. Zbigniewowi Bońkowi za możliwość pracy dla wspaniałego kraju, Polski. Piłkarzom dziękuję za naukę i ciężką pracę. Pracownikom PZPN za stwarzanie zawsze najlepszych warunków do pracy na rzecz realizacji naszych celów. Kibicom za wsparcie dla zespołu w dobrych i trudnych czasach. Wierzcie w siebie i do zobaczenia w Katarze! - napisał sprawca zamieszania na swoim profilu w portalu Instagram. Wpis spotkał się z wielką krytyką, głównie w języku polskim.
Adam Nawałka i Czesław Michniewicz - to dwie najpopularniejsze opcje szkoleniowców, którzy mogą wcielić się w rolę "strażaków" i ratować dla reprezentacji Polski baraże po zachowaniu Paulo Sousy.
Za pierwszym z nich przemawia głównie historia i doświadczenie na tym stanowisku. Jako selekcjoner doprowadził naszą kadrę do największego sukcesu w XXI wieku - ćwierćfinału Euro 2016 i choć dwa lata później nasi piłkarze fatalnie zaprezentowali się w Rosji, dwa awanse do wielkich imprez to imponujący w naszych warunkach wpis do CV. Jak zdradził dziennikarz Roman Kołtoń w programie "Prawda Futbolu", Nawałka miał mu powiedzieć, że reprezentacji się nie odmawia.
Czytaj także: