Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Robert Bartosewicz 07.01.2022

"Dalsza eskalacja byłaby dla Rosji kosztowna". Ambasador USA przy OBWE o napięciu wokół Ukrainy

- Sytuacja wokół Ukrainy to decydujący moment. Dalsza eskalacja może mieć dalekosiężne skutki dla relacji Rosji z Zachodem - podkreślił ambasador USA przy OBWE Michael Carpenter. Zaznaczył również, że Rosja może wybrać drogę dialogu. 

Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie to oczy i uszy społeczności międzynarodowej. Zadaniem Specjalnej Misji Obserwacyjnej jest, by na miejscu obserwować naruszenia rozejmu i by zapewnić dostęp do całego terytorium okupowanego przez Rosję w Donbasie - powiedział Carpenter.

- Bez tej misji byłoby znacznie trudniej o wgląd w to, co się tam dzieje. Misja OBWE pozwala nam zarówno potwierdzić, że Ukraina zachowuje postawę obronną, jak i niestety także to, że kontrolowani przez Rosję separatyści utrudniają ruchy i działania Ukrainy - dodał.

"Sytuacja jest bezprecedensowa"

Według amerykańskiego dyplomaty "sytuacja, z którą mamy do czynienia wokół Ukrainy, jest bezprecedensowa". "Na granicy rosyjsko-ukraińskiej jest blisko 100 tys. rosyjskich żołnierzy gotowych do walki; obserwujemy też nasilenie wojowniczej, coraz bardziej agresywnej retoryki Kremla wobec Ukrainy. To decydujący moment, w którym społeczność międzynarodowa, w tym OBWE, musi poszukiwać sposobów na deeskalację napięcia - powiedział.

- Z jednej strony musimy bardzo jasno mówić o kosztach i konsekwencjach ewentualnej eskalacji, zarazem jesteśmy bardzo otwarci na dialog i dyplomatyczne rozmowy z Rosją -  jeżeli wybierze tę drogę - zapewnił.

- NATO, G7, Rada Europejska i wiele innych organizacji jasno zapowiedziało, że jeśli Rosja będzie eskalować napięcie na Ukrainie, będzie miała do czynienia z bezprecedensowymi konsekwencjami: ekonomicznymi – mam na myśli głównie sankcje, politycznymi, dyplomatycznymi, a także militarnymi - powiedział Carpenter.

Zaznaczył, że eskalacja skłoniłaby NATO do przeorganizowania obecności wojskowej na wschodniej flance, co "miałoby dalekosiężne skutki dla relacji Rosji z Zachodem".

"Są dwie drogi"

Zwrócił uwagę na gotowość organizacji międzynarodowych do dialogu z Rosją. - Odbyliśmy dwustronne rozmowy z Rosją na tematy strategiczne, wkrótce odbędzie posiedzenie Rady NATO-Rosja, by omówić kryzys europejskiego bezpieczeństwa. Odbędą się także spotkania w ramach OBWE. To ważne, by można było zaproponować Rosji, aby włączyła się w dialog o takich sprawach jak komunikacja kryzysowa, minimalizowanie ryzyka, budowanie zaufania, przejrzystość w kwestiach wojskowych - powiedział.

- Chcemy podkreślić, że możliwe są dwie drogi: jedną jest odstraszanie, drugą - dialog. To właśnie oferujemy naszym rosyjskim partnerom, wybór należy do nich - zadeklarował.

Według Carpentera główna różnica miedzy rokiem 2014, a obecną sytuacją polega na tym, że wtedy "zielone ludziki najechały na Krym bardzo szybko, społeczność międzynarodowa była nieprzygotowana". "Tym razem od kilku miesięcy mieliśmy oznaki i sygnały ostrzegające o koncentracji rosyjskich sił. Mogliśmy więc szukać sposobów deeskalacji na drodze dialogu i dyplomacji - powiedział.

- Alternatywa dla deeskalacji jest, szczerze mówiąc, strategicznie katastrofalna dla Rosji, ale zła dla nas wszystkich, dla każdego europejskiego państwa należącego do OBWE. Jest więc w interesie nas wszystkich, byśmy skupili się na tym kryzysie i znaleźli sposób na deeskalację - ocenił.

Czytaj także:

"Ryzyko inwazji jest wysokie"

Zdaniem ambasadora "ryzyko inwazji jest wysokie". - Nie wiem, jakie są intencje Rosji, ale jeśli chodzi o zdolności wojskowe, zgromadziła ona na granicy z Ukrainą ogromne siły. Widzieliśmy już w przeszłości, co się działo przy podobnej koncentracji wojsk przez Rosję - w Gruzji w 2008 i na Ukrainie w 2014, musimy więc przygotowywać się na każdą ewentualność. To nie znaczy, że wiem, co Rosja zrobi. Nie znamy jej zamiarów, ale musimy to traktować bardzo poważnie - zastrzegł.

Pytany o przewidywane kroki Sojuszu Północnoatlantyckiego powiedział: - Nie mogę się wypowiadać w sprawie ewentualnych działań NATO, ale mogę powiedzieć, że jeżeli nastąpi znacząca eskalacja na południu Ukrainy, Sojusz niemal na pewno będzie musiał ponownie ocenić swoją obecność wojskową na wschodniej flance.

Przypomniał, że przywódcy państw NATO i sekretarz generalny Jens Stoltenberg "wypowiedzieli się w tej sprawie bardzo jasno". - Rada Północnoatlantycka wydała oświadczenie, że eskalacja sytuacji na Ukrainie dramatycznie zmieniłaby także sytuację członków Sojuszu. Wymagałoby to przewartościowania wielu spraw - dodał.

Odniósł się także do wydarzeń na Białorusi i na polsko-białoruskiej granicy. - Poziom represji na Białorusi jest niespotykany jak na kraj europejski. Takiej skali tortur i upokarzania społeczeństwa obywatelskiego od dawna nie notowaliśmy w Europie. W interesie Polski i Stanów Zjednoczonych jest działanie na rzecz niepodległej, bezpiecznej Białorusi, która może decydować o swojej przyszłości - powiedział.

bartos