Wniosek o odwołanie Kamila Bortniczuka złożył klub KO. Jest on pokłosiem doniesień medialnych dotyczących ówczesnego wiceministra sportu Łukasza Mejzy, który miał reklamować terapię dla nieuleczalnie chorych, w tym dla osób zmagających się z rakiem. Leczenie miało kosztować kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Metody, które reklamowała firma, nie została potwierdzona medycznie.
Łukasz Mejza na początku grudnia wydał oświadczenie, w którym poinformował, że zawiesza swój udział w pracach resortu oraz wystąpił do marszałek Sejmu o urlop od wykonywania obowiązków poselskich. 23 grudnia ubiegłego roku podał się do dymisji w ministerstwie sportu i odszedł z resortu.
"Dwukrotnie powiększenie budżetu na sport"
Obecnego ministra sportu bronił premier Mateusz Morawiecki. - Ten wniosek jest wnioskiem zupełnie pozamerytorycznym. Wnioskiem, który nie dotyczy sportu, nie dotyczy turystyki - ocenił premier podczas swojego wystąpienia.
Tymczasem, jak mówił, "warto wspomnieć o pewnych najważniejszych liczbach". - Chyba każdy to przyzna - nie kłamią. Otóż nasz budżet na inwestycje w tym roku, w roku 2022, także dzięki działaniom ministra Bortniczuka, osiągnie ponad 2 mld zł - podkreślił szef rządu.
Zwrócił uwagę, że za czasów ostatniego ministra sportu w rządach PO-PSL budżet na sport "sięgał mniej więcej 1 mld zł". - Dwukrotne powiększenie budżetu na sport. To jest wielkie osiągnięcie rządu PiS. Sport jest potrzebny Polakom, ale potrzebni są także ludzie z pasją, ludzie z temperamentem takim, jaki ma minister Kamil Bortniczuk. Rzeczywiście jest to człowiek, który jest najbardziej właściwy, żeby pociągnąć sport dzisiaj w tych różnych budżetach, projektach, programach, planach, które rozwijamy - ocenił Mateusz Morawiecki.
Czytaj więcej:
nj