Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Michał Fabisiak 22.01.2022

Małecki: opozycja znów próbowała zbić kapitał polityczny na gazowym szantażu Putina

- W interesie Polski jest, żebyśmy mieli jak najwięcej kontraktów z różnymi dostawcami, którzy zapewnią nam bezpieczne i nieprzerwane dostawy gazu - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki. Polityk krytykuje treść poprawek zgłoszonych przez opozycję w Senacie do ustawy o ochronie odbiorców wrażliwych oraz wskazuje, że klucze do rozwiązania kryzysu gazowego leżą w Berlinie, Brukseli i Moskwie. 

Senat głosami opozycji parlamentarnej wprowadził szereg poprawek do ustawy o ochronie odbiorców paliw gazowych. Jak ocenia pan ich treść, czy mogą zostać przyjęte przez Sejm?

Przygotowaliśmy tę ustawę, żeby jak najbardziej ulżyć Polakom w czasie gazowego szantażu Władimira Putina. Na każdym etapie prac byliśmy otwarci na wszelkie rozwiązania, które sprawią, że ustawa będzie lepiej chronić naszych obywateli. Zależy nam, żeby była maksymalnie jak to możliwe - skuteczna. Przepisy przygotowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości szerokim parasolem ochronnym obejmują odbiorców gazu w domach i mieszkaniach oraz odbiorców wrażliwych, których działalność jest istotna z powodów społecznych. Są to m.in. szkoły, przedszkola, hospicja, domy pomocy społecznej, kościoły i szereg innych - wszyscy oni są precyzyjnie wymienieni w ustawie.

Dla tych podmiotów cena gazu na ten rok będzie wynosiła nie więcej niż 200 zł i 17 groszy za jedną megawatogodzinę. Została ona ustalona przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki dla największego sprzedawcy gazu na rynku, czyli spółki PGNiG Obrót Detaliczny. Natomiast wracając do poprawek Senatu, to już teraz mogę powiedzieć, że część z nich jest niemożliwa do przyjęcia. 

Dlaczego?

Politycy PO doskonale wiedzą, że w Unii Europejskiej nie wolno z budżetu dotować biznesu, bo to jest pomoc publiczna. A zdominowana przez ich kolegów Komisja Europejska rygorystycznie ściga takie działania. Co ciekawe, podczas prac nad ustawą w Senacie najpierw z ust przedstawicieli opozycji padały obawy, czy ustawą przypadkiem nie naruszamy unijnych ograniczeń pomocy publicznej i z dotacjami nie wkraczamy w obszar prowadzenia działalności gospodarczej. A później sami zgłosili populistyczne poprawki, które są niemożliwe do wprowadzenia właśnie ze względu na rygor przepisów unijnych. To pokazało, że niestety opozycja znów próbowała zbić kapitał polityczny na gazowym szantażu Putina. Przecież doskonale wiedzą, że klucz do takich przepisów nie leży w Warszawie, tylko w Brukseli. Komisja Europejska wyznacza ramy, w których możemy się poruszać. Przepisy unijne nie pozwalają dotować przedsiębiorców, ponieważ prowadziłoby to do nierównej konkurencji. Jako polski rząd wielokrotnie udowodniliśmy, że pomagamy przedsiębiorcom, kiedy tylko jest taka możliwość. Czy to w ramach tarcz "antycovidowych", czy tak jak teraz przez obniżenie podatków na gaz, benzynę, ciepło czy żywność. Od pierwszego lutego VAT na gaz obniżamy do zera. Żaden rząd przed nami tego nie zrobił.

Czytaj więcej
Lubiatów kopalnia gaz pgnig 1200.jpg
Tańszy gaz dla biznesu. Prezes PGNiG wyjaśnia powód spadku cen

Ustawa nie byłaby potrzebna, gdyby nie rosnące ceny gazu. Czym są one spowodowane? Opozycja uważa, że to wina rządu Prawa i Sprawiedliwości. 

Kryzys gazowy, który skutkuje szokującymi cenami tego surowca, ma swoją twarz i jest to twarz Władimira Putina. To nie tylko wyraźne stanowisko rządu Zjednoczonej Prawicy, ale także szefów NATO oraz Międzynarodowej Agencji Energii. Prezydent Rosji rękami Gazpromu zatrzymał dostawy gazu do Europy oraz opróżnił magazyny gazu w Europie Zachodniej, które mimo sezonu zimowego są zatłoczone zaledwie na poziomie 43 proc. w Niemczech, a w Holandii na poziomie blisko 31 proc. - dla porównania w Polsce, dzięki naszej skutecznej polityce, gaz w magazynach jest na poziomie blisko 80 proc. Wywołało to brak podaży gazu i panikę na europejskich rynkach i sprawiło, że ceny tego surowca poszybowały gwałtownie w górę. Klucz do rozwiązania kryzysu gazowego nie leży jednak w Warszawie, tylko w Brukseli, Moskwie i Berlinie. Władimir Putin szantażem gazowym próbuje wymusić na Komisji Europejskiej uprzywilejowanie gazociągu Nord Stream 2, czyli wyjąć go z zasad przepisów unijnych. Jednocześnie Rosja chce wymusić korzystne dla siebie, długoterminowe kontrakty gazowe. Sugeruje się nam, że ceny gazu w Polsce są wyjątkowo wysokie na tle UE, budowana jest kłamliwa narracja - że winę ponosi rząd PiS - tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Na naszych oczach odbywa się prawdziwa wojna gazowa, wypowiedziana nie tylko Polsce, ale całej Unii Europejskiej, która instytucjonalnie, politycznie nie jest w stanie wypracować zdecydowanej reakcji. Obserwujemy zastanawiającą bierność Brukseli i Berlina. 

Jaka w tej sprawie powinny zachować się te dwa ośrodki? 

Berlin jest głównym partnerem Władimira Putina w szkodliwym projekcie gazociągu Nord Stream 2 i wciąż jeszcze może go zablokować. Jeśli natomiast mówimy o Brukseli, czyli Komisji Europejskiej, to także ona ma narzędzia do tego, aby wpłynąć na działania Gazpromu, poprzez szybkie i skuteczne postępowanie antymonopolowe. Przypomnę też, że szefem największej partii w Parlamencie Europejskim jest Donald Tusk. Dlatego poprawki zgłoszone przez opozycję w Senacie powinny trafić na jego skrzynkę mailową. Następnie Donald Tusk powinien czym prędzej się nimi zająć i przekonać kolegów ze swojej frakcji w Unii Europejskiej do przyjęcia przepisów, które zezwalałby na ich realizację. Chyba że w tym przypadku ze strony PO po raz kolejny mamy do czynienia z "grą pod publiczkę", z daleko idącym cynizmem politycznym. Uderzenie w rząd pomysłami przygotowanymi na kolanie, o których sami autorzy wiedzą, że są niemożliwe do zrealizowania w świetle przepisów unijnych, to nie jest prawdziwa chęć ochrony polskich przedsiębiorców.

Ustawa o ochronie odbiorców paliw gazowych przewiduje również rekompensaty dla sprzedawców gazu. Dlaczego rząd zdecydował się na taki krok? 

Zapewniamy rekompensaty gazu dla wszystkich sprzedawców, którzy będą dostarczali go po taryfie ustalonej dla gospodarstw domowych i odbiorców wrażliwych. Oprócz PGNiG to łącznie 52 inne podmioty. Najpierw muszą oni kupić paliwo gazowe po bardzo wysokiej cenie na giełdzie, a następnie sprzedawać po 200,17 zł, czyli kilkakrotnie poniżej ceny zakupu. Gdyby nie działania polskiego rządu - mielibyśmy serię bankructw sprzedawców gazu, tak jak to miało miejsce w Wielkiej Brytanii czy w krajach Europy Zachodniej. W naszej ustawie zabezpieczyliśmy środki na te rekompensaty. W mojej ocenie to maksymalna staranność rządu dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw dla olbrzymiej grupy odbiorców. 

Czytaj więcej
shutterstock komisja europejska free 1200.jpg
Gaz paliwem przejściowym w odchodzeniu od węgla. Europosłowie ponadpartyjnie apelują do KE

Z końcem tego roku upływa wieloletni kontrakt jamalski, na podstawie którego do Polski dostarczany jest gaz z Rosji. Jesteśmy w stanie uniezależnić się od dostaw tego surowca ze Wschodu czy będziemy musieli podpisać kolejną umowę z Gazpromem? 

To był bardzo niekorzystny kontrakt, bo przez szereg lat płaciliśmy na jego podstawie najwyższe ceny za gaz w Europie. Ten sam surowiec można było taniej kupić w Niemczech, choć wcześniej musiał trafić tam przez gazociągi w Polsce. Kontrakt jamalski był „renegocjowany” w 2010 r. przez rząd Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka. Jednak zamiast obniżki ceny Polacy zostali jeszcze bardziej uzależnieni od rosyjskiego gazu. Na całe szczęście ta niekorzystna umowa, którą zafundował nam rząd PO-PSL, będzie obowiązywać jeszcze tylko do końca roku. Przed upływem kontraktu jamalskiego zostanie uruchomiony gazociąg Baltic Pipe. Ostatnio rozmawiałem z ministrem Piotrem Naimskim, który odpowiada za ten strategiczny projekt. Zapewnił mnie, że termin 1 października zostanie dotrzymany. Dzięki Baltic Pipe będziemy mogli sprowadzać do Polski 10 mld m3 gazu rocznie, czyli dokładnie tyle, ile mamy w kontrakcie jamalskim. Jednocześnie rozbudowujemy terminal Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu i będziemy budować terminal pływający w Zatoce Gdańskiej, którym będziemy mogli sprowadzać do Polski gaz LNG z każdego miejsca na świecie. Poza tym trwa budowa interkonektorów, czyli połączeń gazowych z naszymi sąsiadami. Te wszystkie działania mają zabezpieczyć dostawy błękitnego paliwa, żeby Gazprom nie mógł stosować szantażu wobec Polski. 

Przywołany przez pana Waldemar Pawlak przekonuje, że Polska nie potrzebuje Batic Pipe, bo ma gazociąg jamalski. 

Aby uświadomić sobie, do czego prowadzi długoterminowy kontrakt na dostawy gazu z Rosji, należy spojrzeć na Mołdawię. Widzimy, co przeżywa ten kraj. Władimir Putin co jakiś czas zakręca kurek i gazu nie ma. Tego samego od lat doświadcza Ukraina. W interesie Polski jest, żebyśmy mieli jak najwięcej kontraktów z różnymi dostawcami, którzy zapewnią nam bezpieczne i nieprzerwane dostawy gazu. 

Czytaj więcej
Putin 1200 PAP.jpg
"Ma twarz Władimira Putina". Wiceminister aktywów o kryzysie gazowym

Czy ta dywersyfikacja dostaw gazu przełoży się na spadek cen? 

Z cenami to nie jest takie proste. One są zbliżone w całej Unii Europejskiej, bo tak działa wewnątrzunijny rynek gazu. Jest to konsekwencja połączeń międzysystemowych. Na przykład gaz kupiony na polskiej giełdzie może popłynąć do Niemiec i odwrotnie. Aby spadły ceny surowca, to Unia musi uniezależnić się od rosyjskiego gazu. Potrzeba więcej projektów, takich jak Baltic Pipe czy rozbudowa terminali, którymi do Unii Europejskiej sprowadzano by więcej gazu skroplonego z USA czy Kataru, jak robi to Polska, to wtedy zmalałaby siła uderzeniowa Gazpromu. Rosjanie zauważyliby, że nie mają wpływu na podbijanie cen gazu w Europie i zaprzestaliby takich działań, wiedząc, że Europa sobie poradzi, bo ma gaz z innych kierunków. To jest dziś pole do popisu dla Komisji Europejskiej oraz Europejskiej Partii Ludowej, którą tworzą także politycy z PO i PSL. Donald Tusk jako szef Europejskiej Partii Ludowej mógłby wreszcie wezwać na dywanik szefową Komisji Europejskiej i niemieckich polityków i powiedzieć im twardo: koniec interesów z Putinem. Chyba że nikt się tam z nim nie liczy.

- rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl

Zobacz także: Maciej Małecki w "Sygnałach dnia"