Oddziały wspierane przez Rosję niemal 30 razy ostrzeliwały z artylerii miejscowości położone w obwodach donieckim i ługańskim, czy rejonach należących do Ukrainy, ale od czasu inwazji w 2014 r. kontrolowanych przez Moskwę. Na Zachodzie panuje przekonanie, że to pretekst dla Rosji do ponownego ataku na Ukrainę.
- Rosja, zamiast doprowadzać do deeskalacji, intensyfikuje działania - mówił premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że język, którego używa Rosja, jest językiem groźnym. - To jest język szantażu politycznego, szantażu militarnego, szantażu gazowego, ale także dezinformacja, propaganda - mówił szef rządu.
>>> Śledź wydarzenia na wschodzie Europy - zobacz RAPORT WSCHÓD <<<
Doniesienia ze wschodu Ukrainy skomentował też szef unijnej dyplomacji. - Dostrzegliśmy wiele dezinformacji ze strony Rosji, tworzy się atmosfera, że dochodzi do ataków na Rosjan w tej części Ukrainy. Z pewnością to wywołuje nasze obawy - powiedział Josep Borrell.
Do tego dochodzi jeszcze wniosek Dumy do prezydenta Rosji o uznanie niepodległości republik Donieckiej i Ługańskiej, co - jak mówił szef unijnej dyplomacji - tylko zwiększa niepokój Zachodu.
Sankcje Unii Europejskiej, czyli odpowiedź na działania Rosji
Unia Europejska przygotowała pakiet surowych sankcji gospodarczych i finansowych w koordynacji z USA, Wielką Brytanią i Kanadą. Wspólnota nałoży je na Rosję, jeśli ta ponownie zaatakuje Ukrainę. Urzędnicy i dyplomaci w Brukseli podkreślają, że potrzeba kilku dni na ich zatwierdzenie i wdrożenie.
00:53 11564829_1.mp3 W UE o prowokacjach ze strony Rosji i przygotowaniu do inwazji - relacja Beaty Płomeckiej (IAR)
Czytaj także:
Zobacz: Konflikt na linii Rosja-Ukraina. Sakiewicz w PR24: z Krymem Putinowi poszło łatwo, teraz będzie inaczej
pb