Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Damian Zakrzewski 14.03.2022

"Do końca życia będę pamiętał każdy dzień wojny". Polski ksiądz z Charkowa o sytuacji na Ukrainie

Dyrektor Caritas-Spes-Charków ks. Wojciech Stasiewicz powiedział: "do końca życia będę pamiętał każdy dzień wojny na Ukrainie - jak on wyglądał, co się działo, jakie były emocje i strach".

Pochodzący z Lublina ks. Wojciech Stasiewicz posługuje we wschodniej Ukrainie od 2006 roku. Jest dyrektorem Caritas-Spes-Charków, wikariuszem w parafii katedralnej w Charkowie. PAP udało się z nim porozmawiać telefonicznie.

Niebezpieczeństwo na Ukrainie

Duchowny poinformował, że w Charkowie i okolicach jest cały czas niebezpiecznie. - W nocy i w ciągu dnia słyszalne są wybuchy i ostrzały. W ostatnich dniach działania okupanta polegają głównie na atakowaniu budynków mieszkalnych, gdzie są cywile. Ostatnio rakieta uderzyła w pięciopiętrowy blok. Takie budynki, jak urząd miasta, urząd wojewódzki, policja - to wszystko już zostało wcześniej ostrzelane i uszkodzone - powiedział ks. Stasiewicz.

Jak dodał, również budynek kurii ucierpiał w wyniku wybuchu w pobliskiej siedzibie policji. - W dachu jest dziura, ma około metra średnicy, ale na szczęście było to pomieszczenie techniczne. Także w kościele częściowo uszkodzone są okna - dodał ksiądz.

Zapytany o możliwość ewakuacji zaznaczył, że wyjechała już połowa mieszkańców Charkowa. - Krótko mówiąc, kto musiał, chciał wyjechać - już to zrobił. Zostały najczęściej osoby, które nie mogły wyjechać ze względu na wiek i choroby - wyjaśnił duchowny. Dodał, że ewakuacja z Melitopola czy Mariupola jest niemożliwa, ale z Charkowa kursuje codziennie kilkanaście pociągów, w tym do Lwowa i Odessy. Na zachodnią Ukrainę razem z wolontariuszami wyjechało niedawno 16 matek z 30 dziećmi z domu samotnej matki pod Charkowem.

- Każda z parafii skupia się obecnie wokół niesienia pomocy na tyle, na ile jest to możliwe. Na wschodzie Ukrainy największym problemem jest brak dostępu do żywności i lekarstw. Niektóre sklepy są otwarte, ale nie wszyscy mają samochód czy benzynę, żeby do nich dojechać. Pomoc humanitarna rzadko dociera, bo jest to niebezpieczny rejon i kierowcy boją się tu jechać. Co jakiś czas otrzymujemy wsparcie, ale to jest kropla w morzu potrzeb - dodał ks. Wojciech Stasiewicz.

Determinacja społeczeństwa

Podkreślił, że właśnie ma za sobą wzruszające spotkanie z osobami niewidomymi, które od kilkunastu dni nie wychodzą z domów, więc nie mają dostępu do żywności - chleba, nabiału, mięsa. - Zawieźliśmy im niezbędne produkty. Ze łzami w oczach dziękowali - powiedział ksiądz, dodając, że kilka dni temu był z pomocą w miejscu, gdzie 70 osób mieszka teraz w piwnicy.

Ksiądz odwiedza również szpitale, w których leżą chorzy i ranni. - Jesteśmy zapraszani do szpitala na modlitwę czy udzielanie wiatyku umierającym - sprecyzował ks. Stasiewicz.

Zwrócił uwagę, że za Ukraińcami już osiemnaście dni wojny. Przyznał, że z każdym dniem jest trudniej, ale nikt tego po sobie nie pokazuje. Jak mówi, ludzie się jakoś trzymają, mobilizują, pomagają sobie wzajemnie. - Oczywiście modlimy się, żeby to się skończyło i przyszła radość nowego dnia. Dramat ludobójstwa, śmierć - w szczególności dzieci - jest krzykiem duszy dla każdego z nas. To jest największy ból i cierpienie - zaznaczył duchowny.

Podkreślił, że nikt nie spodziewał się, że ta sytuacja będzie trwać tak długo. - Do końca życia będę pamiętał każdy dzień wojny na Ukrainie - jak on wyglądał, co się działo, jakie były emocje i strach. Z drugiej strony wydaje się, że duch męstwa we wszystkich jest tą największą siłą - skrzydłami - która pozwala nam dalej funkcjonować - dodał ks. Stasiewicz

- Czujemy, że nie jesteśmy sami. Stąd nasza ogromna wdzięczność za to, co robi Polska i Polacy. Wszyscy przez ostatnie dni czujemy duże wsparcie, za które dziękujemy - zaznaczył ksiądz.

Czytaj także: 

Oglądaj całodobowy przekaz z Ukrainy w streamingu portalu PolskieRadio24.pl:

dz