Według ustaleń dziennikarzy rozgłośni co najmniej sześć rosyjskich samolotów korzysta z lotniska w Pułkowie w celu prowadzenia wojny na Ukrainie. Poza tym została tam rozlokowana komendantura wojenna.
Rosyjski port lotniczy należy w 25 procentach do frankfurckiej spółki Fraport, w której udziały ma z kolei kraj związkowy Hesja. Dotąd przedstawiciele rządu w Wiesbaden albo unikali wypowiedzi na ten temat, albo utrzymywali, że nie wiedzą nic o sposobach korzystania z lotniska.
Jeśli ustalenia heskiej rozgłośni się potwierdzą, firma Fraport musi się liczyć z postępowaniem sądowym, gdyż złamała prawo międzynarodowe.
Podpetersburskie Pułkowo jest jednym z pięciu największych lotnisk w Rosji. Spółką zarządzającą jest Northern Capital Gateway. Na stanowiskach kierowniczych zasiadają także Niemcy.
Niewłaściwa broń?
Niemieckie media doniosły również, że dostarczana przez Niemcy Ukrainie broń odbiega całkowicie od obecnych potrzeb tamtejszego rządu. Lista proponowanego uzbrojenia nie była wcale konsultowana z władzami w Kijowie - zauważono.
Według ustaleń dziennika "Die Welt" szefowa niemieckiego MON Christine Lambrecht nie tylko zignorowała ekspertyzy i oferty zbrojeniowe dla Ukrainy, ale też nie uzgodniła z rządem w Kijowie, jakiej broni w obecnej fazie wojny potrzebuje.
Eksperci wskazują, że ukraińska armia dostosowuje się w tej chwili do sytuacji na froncie, która wymaga innego uzbrojenia.
00:45 11663128_1.mp3 Niemcy utrzymują rosyjskie lotnisko wykorzystywane w wojnie na Ukrainie - relacja Wojciecha Osińskiego (IAR)
Czytaj także:
Oglądaj całodobowy przekaz z Ukrainy w streamingu portalu PolskieRadio24.pl:
es