Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Paweł Bączek 12.04.2022

Raport podkomisji Antoniego Macierewicza jak czerwona tabletka w Matriksie. Felieton Miłosza Manasterskiego

Po 12 latach od śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, pierwszej damy RP Marii Kaczyńskiej i pozostałych 94 pasażerów rządowego samolotu Tu-154, nadal wiele osób broni się przed prawdą. Życie w putinowskim Matriksie daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa i zwalnia z odpowiedzialności za wspólną przyszłość - pisze w nowym felietonie Miłosz Manasterski.

Podkomisja ds. badania przyczyn katastrofy smoleńskiej z 11 kwietnia udostępniła obszerny raport końcowy, stwierdzający jednoznacznie, że przyczyną śmierci głowy państwa polskiego i pozostałych ofiar katastrofy był zamach. Na poparcie tej tezy komisja przedstawiła bardzo obszerną dokumentację składającą się z badań, zdjęć satelitarnych, analiz, symulacji, zeznań świadków, wreszcie nagrania dźwiękowego wybuchu. Cały szereg dowodów pośrednich składa się na wniosek komisji, porażający, chociaż spodziewany.

Raport komisji to naukowe potwierdzenie najgorszych obaw, które większości z nas towarzyszyły od momentu, kiedy świat obiegła informacja o losie polskiej delegacji na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej. Wszystkie ślady i motywy od początku kierowały nasze podejrzenia na Kreml. Potrzeba było ogromnego wysiłku mediów i polityków, żeby wbrew logice i intuicji zdjąć odpowiedzialność ze sprawców tej zbrodni i przerzucić ją na przedstawicieli naszego narodu.

Winni mieli być Polacy - piloci, generałowie, wreszcie sam śp. prezydent Lech Kaczyński. Politycy i media przez wiele lat pozbawiający Polaków poczucia dumy narodowej i własnej wyjątkowości użyli tego narzędzia, żeby stworzyć alibi Władimirowi Putinowi. I wszystkim tym, którzy powinni znaleźć się na celowniku prokuratury, jako możliwi współodpowiedzialni za zbrodnię. Zanim w ogóle rozpoczęto badania nad przyczynami katastrofy, wydano już orzeczenie - Rosja jest niewinna. To w praktyce oznaczało pozostawienie śledztwa w rękach rosyjskiego reżimu - kto normalny zleciłby badanie zbrodni samemu przestępcy?

Skoro Rosja była niewinna - winni musieli być Polacy. To był kolejny cios w narodową godność, kolejne potwierdzenie tezy Donalda Tuska, że "polskość to nienormalność". Cóż z nas za nieudacznicy, niepotrafiący nawet bezpiecznie organizować podróży własnego prezydenta. Nic nam nie pozostało tylko szybko oddać całą władzę nad naszym państwem innym, lepiej zorganizowanym nacjom. Czy nie temu służy główny przekaz Platformy Obywatelskiej, która mówi, że wszystko nam w Polsce zrobi Unia Europejska?

Trudno znaleźć inny naród na świecie, który w obliczu śmierci własnego prezydenta i elity społecznej na terenie wrogiego od 400 lat mocarstwa z góry wykluczyłby scenariusz zamachu. Gdyby w podróży zagranicznej zginął prezydent USA, Chin, Francji czy Izraela w pierwszej kolejności służby założyłyby morderstwo, nawet gdyby chodziło o państwo demokratyczne i zaprzyjaźnione, czego nie można powiedzieć o Rosji. Kraj, w którym doszłoby do takiego wypadku, musiałoby zrobić absolutnie wszystko, żeby oczyścić się z podejrzeń, włącznie z dymisjami wszystkich osób, które katastrofie nie zapobiegły. Tymczasem Rosja nie tylko zacierała ślady (m.in. niszczenie wraku), ale przez tyle lat nie zwróciła szczątków samolotu, którego przecież nie była właścicielem. Już samo przetrzymywanie wraku, głównego dowodu w sprawie, jest dowodem pośrednim bezpośrednio wskazującym na organizatora tego masowego mordu.

A jednak w Polsce ten, kto kwestionował tezę o wypadku, narażał się na kpiny, wykluczenie środowiskowe i towarzyskie. Ludzie w najgłębszym zaufaniu mówili sobie, że nie wierzą w oficjalne tłumaczenia rządowej polskiej i rosyjskiej komisji. Głoszenie takich tez publicznie narażało ich przez wiele lat na szykany, zaliczenie do "sekty smoleńskiej", czyli ludzi niespełna rozumu, fanatyków i obłąkańców, przekreślało możliwości awansu czy prowadzenia biznesu. Dzisiaj raport komisji Antoniego Macierewicza jest świadectwem trzeźwości umysłu większości i jej zdolności do obrony przed manipulacjami.

A przecież Rosja w kwestii Katynia kłamała zawsze. Już podczas II wojny światowej zagładę tysięcy polskich oficerów Związek Sowiecki próbował przypisać Niemcom. Dlaczego w przypadku zbrodni będącą powtórką tej sprzed 70 lat należało ślepo ufać putinowskiej Rosji?

Walka o prawdę jeszcze się nie skończyła, ponieważ polskojęzyczne media i politycy nadal będą ośmieszać raport podkomisji smoleńskiej, samego ministra Macierewicza i Polaków, którzy wierzą, że Putin mógłby chcieć zamordować Lecha Kaczyńskiego. Metody działania Putina potwierdzają wielokrotne próby zamachu na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Ale podobne wnioski można było wyciągnąć dużo wcześniej po próbach otrucia Wiktora Juszczenki i Aleksandra Nawalnego czy zabójstwie (w środku Moskwy!) Borysa Niemcowa.

Lepiej późno niż wcale. Oby prawda dotarła do wszystkich jak najszybciej, chociaż jest przerażająca. Tak przerażająca, że wypierało ją i będzie wypierać ciągle wiele osób. Na założeniu, że wypadek w Smoleńsku był tylko wypadkiem, wielu Polaków opierało swoje poczucie bezpieczeństwa. Rosja mogła być państwem agresywnym wobec Ukrainy czy Gruzji, ale przecież nie wobec nas. Putin by nam czegoś takiego nie zrobił. Nie musimy szykować się na rosyjską agresję, Rosja nie ma wrogich zamiarów wobec Polski. To brzmiało przez lata uspokajająco. To była strefa komfortu nie tylko budującej na niej swoje kariery polityków, ale i ich wyborców. Ludzie nie chcieli się bać, nie chcieli ponosić kosztów budowy silnej armii, myśleć o zagrożeniach, o tym, co teraz najważniejsze.

Teraz ta strefa komfortu rozpada się poprzez wojnę na Ukrainie, bezwzględność rosyjskich żołdaków, niemrawe działania niektórych członków wspólnoty europejskiej i NATO. Czas do tego przeczytać raport podkomisji smoleńskiej i zrozumieć, w jakim świecie i w jakim położeniu przyszło nam żyć. To położenie nie jest przyjemne, ale tylko znając rzeczywistość, możemy zmienić naszą przyszłość. Trzeba wyjść z putinowskiego Matrixa i zobaczyć na własne oczy wroga, który życzy śmierci nie tylko naszym przywódcom, ale wszystkim Polakom. Oby raport komisji ministra Antoniego Macierewicza był jak słynna czerwona tabletka ze słynnego filmu braci Wachowskich. Oby wyrwał nas z iluzji i umożliwił rozpoczęcie walki z otaczającym złem.


Miłosz Manasterski