Podczas wysłuchania w parlamencie, Johnson zapewniał, że nie wiedział o łamaniu obostrzeń sanitarnych w swojej siedzibie. Jeśli okaże się, że mówił nieprawdę, to - zgodnie z kodeksem etycznym, pod którym się podpisał - powinien złożyć dymisję.
Zgoda bez głosowania
Izba Gmin dała zielone światło dla bezprecedensowego dochodzenia. - Zwyczaj, że parlamentu nie wprowadza się w błąd, a my nie oskarżamy się o kłamstwa, to podstawy naszego porządku konstytucyjnego - argumentował lider opozycji Keir Starmer, uzasadniając wniosek.
Stronnicy Borisa Johnsona próbowali powstrzymać lub opóźnić powołanie komisji. Nieskutecznie, bo zbuntowało się część posłów prawicy, którzy krytykują Borisa Johnsona. - Premier już dawno powinien odejść - mówił w Izbie Gmin poseł prawego skrzydła stronnictwa Steve Baker.
Ostatecznie wniosek przeszedł bez głosowania. Nikt nie zgłosił sprzeciwu, więc zgodnie z brytyjskim zwyczajem liczenie głosów się nie odbyło.
Johnson: najpierw dochodzenie policyjne
Borisa Johnsona nie było w izbie. Jest w Indiach, ale rano apelował, by poczekać na koniec dochodzenia policyjnego. - Ludzie powinni poznać wszystkie fakty, do tego czasu powinienem nadal pracować - podkreślał premier. Dodał, że rząd powinien skupić się na "rzeczach ważnych dla Brytyjczyków", w tym kwestii rosnących rachunków za energię.
Kilkanaście zdarzeń i mandat dla premiera
Kodeks ministerialny mówi jasno: jeśli członek rządu oszukał posłów, powinien podać się do dymisji. Boris Johnson przekonuje, że nie wprowadził parlamentu w błąd świadomie. To właśnie intencja jest tu bowiem kluczowa. Komisja spróbuje odpowiedzieć na pytanie, czy kiedy szef rządu zapewniał, że zasad nie złamano, naprawdę nie zdawał sobie sprawy, że w jego kancelarii naruszono przepisy, jakie sam ustanowił.
00:46 johnson - spec - dabrowski .mp3 Będzie dochodzenie parlamentarne ws. brytyjskiego premiera i tzw. partygate. Izba Gmin zgodziła się na zbadanie, czy Boris Johnson okłamał posłów mówiąc, że nie wiedział o łamaniu zasad epidemicznych na Downing Street - relacja Adam Dąbrowskiego (IAR)
Premier ma już na koncie mandat za uczestnictwo w nielegalnym przyjęciu, podobnie jak minister finansów i inni pracownicy Downing Street. Kolejne kary są niewykluczone, bo śledztwo policyjne trwa. Scotland Yard bada kilkanaście zdarzeń.
Brytyjczycy przeciwko premierowi
Według sondażu pracowni Yougov, opublikowanego w "Times", 78 procent badanych uważa, że premier nie mówi prawdy. "Premier skłamał" - uważa 61 procent wyborców prawicy. 17 procent tych, którzy oddali ostatnio głos na prawicę wierzy szefowi Partii Konserwatywnej. Osiem procent Brytyjczyków wierzy Borisowi Johnsonowi.
Czytaj także:
mbl