Reprezentacja Polski awansowała do finału miniturnieju barażowego automatycznie, po dyskwalifikacji Rosjan. Decyzja FIFA wiązała się z wybuchem wojny na Ukrainie, którą rozpętała Rosja. Zamiast ze "Sborną" Biało-Czerwoni zagrali towarzysko ze Szkocją (1:1). W tym czasie Szwecja po dogrywce pokonała Czechy 1:0. Trener Andersson twierdzi, że Polska zawdzięcza awans właśnie temu splotowi okoliczności.
- Wszyscy zgodzimy się, że to było dość trudne losowanie. Potem nadeszła straszna wojna, która dała Polsce przewagę - powiedział selekcjoner reprezentacji Szwecji cytowany, przez portal aftonbladet.se.
Na szczęście nie jest to jedyne wytłumaczenie Anderssona, który podkreśla, że jego piłkarze przyjechali na zgrupowanie z "obniżoną samooceną" po serii meczów klubowych.
- [Po meczu z Czechami - red.] mieliśmy kilka dni na zbudowanie pewności na mecz z Polską. Ponownie stworzyliśmy wystarczająco sobie dużo okazji, aby objąć prowadzenie w tym meczu, ale nie zrobiliśmy tego. To, co wpłynęło na nas ogromnie, bardziej niż kiedykolwiek, to gra zawodników w ich klubach - podkreśla. - Jeśli grasz tydzień w tydzień, po prostu grasz dalej, tak jak jeśli masz szansę na bramkę, zwykle je zdobywasz - dodał.
Podczas gdy Szwedzi rozdrapują stare rany, polscy kibice odliczają dni do rozpoczęcia mundialu w Katarze. MŚ 2022 wystartują 21 listopada. Reprezentacja Polski w fazie grupowej zmierzy się z Meksykiem, Arabią Saudyjską oraz Argentyną.
Czytaj także:
bg