Premier Mateusz Morawiecki napisał w Daily Telegraph, że "wyklęte upiory XX wieku powróciły do życia na Ukrainie". W ten sposób nazwał politykę prowadzoną przez Rosję oraz jej inwazję na Ukrainę.
Szef rządu przypomniał, że faszyzm, nazizm i komunizm doprowadziły do największych tragedii w historii ludzkości. Podkreślił, że te ideologie miały wspólną cechę - człowieka postawiły jako środek do osiągnięcia celów, a wiele narodów - w tym Polacy - miało zniknąć lub stać się niewolnikami.
Zdaniem Mateusza Morawieckiego dla wielu niewyobrażalne było, by przeszłość znów się powtórzyła. "Złudzenie to legło w guzach 24 lutego, gdy rakiety spadły na Kijów, Charków oraz inne miasta suwerennego, demokratycznego państwa w środku Europy" - napisał premier w artykule.
Szef rządu podkreślił, że Europa musi zadać sobie pytanie, czy fundamenty wolności są bezpieczne. Stwierdził, że Rosjanie wykorzystują nowe media do szerzenia swej propagandy, infekują sieć fake newsami.
Mateusz Morawiecki przypomniał ponadto, że choć Armia Czerwona pokonała armię niemiecką, to jednocześnie przyniosła zniewolenie wielu narodom, a Zachód wybrał pakt ze Stalinem, który szczególnie źle odbił się w Europie Środkowo-Wschodniej.
Jak zaznaczył, Władimir Putin nie jest ani Hitlerem, ani Stalinem, ale jego "Ruski mir" jest odpowiednikiem komunizmu i nazizmu. "To ideologia, którą Rosja uzasadnia całkowicie zmyślone prawa i przywileje dla swojego kraju, a także jest fundamentem opowieści o specjalnej misji dziejowej narodu rosyjskiego" - podkreślił premier i dodał, że dlatego Rosjanie niszczą ukraińskie miasta i zabijają cywilów.
Mateusz Morawiecki napisał, że te działania są strategią, która otworzyła drogę do ludobójstwa, a 'Ruski mir' niszczy Rosjan i zagraża Europie. "Dlatego dziś nie wystarczy, byśmy wspierali Ukrainę w militarnym zwycięstwie nad Rosją. Musimy przeciwdziałać nowej ideologii" - czytamy w Daily Telegraph.
Mateusz Morawiecki wezwał do deputinizacji, przedstawiania prawdy rosyjskiemu społeczeństwu, by nie stracić Ukrainy, ale też wolności i suwerenności. "Bo Rosja nie zatrzyma się na Kijowie. Rozpoczęła długi marsz na Zachód. Od nas zależy, gdzie ją zatrzymamy" - zakończył.