O zainteresowaniu ze strony Legii informowano już kilka dni temu. Poświęcona Legii strona internetowa podaje, że 33-letni rozgrywający nie skorzysta z zawartego w wygasającej 30 czerwca umowie zapisu, umożliwiającego przedłużenie kontraktu o rok i przeniesie się do stolicy.
Zdaniem serwisu Lech do końca próbował przekonać piłkarza do pozostania w stolicy Wielkopolski. "Poznaniacy robili wszystko, by go zatrzymać, analizowali nawet nagrania z mistrzowskiej fety pod kątem tego czy piłkarz śpiewał wulgarne piosenki o 'Wojskowych'" - czytamy.
W programie Gol na antenie TVP Sport prezes Lecha Piotr Rutkowski przyznał, że decyzja zawodnika pozostaje dla niego niewiadomą. - Moim zdaniem za dużo przeżył w Lechu Poznań, by miało się to ziścić. Wie przecież, jak ważny jest dla kibiców. To będzie jednak jego decyzja, gdzie zagra w kolejnym sezonie, a my nie mamy na to zbyt dużego wpływu. Ma kontrakt z nami tylko do końca czerwca - oświadczył.
Głównym powodem przeprowadzki Portugalczyka może okazać się jego malejąca rola w zespole. Tiba, który bywał nawet kapitanem "Kolejorza", w tym sezonie spędził na murawie zaledwie 41 proc. możliwego czasu gry, a jego bilans zatrzymał się na jednym golu i asyście w 25 występach.
Jeśli transfer dojdzie do skutku, na Łazienkowskiej Tiba może stać się następcą lidera drugiej linii "Wojskowych", czyli Brazylijczyka Josue, który nosi się z zamiarem zmiany klubu. Będzie to także pierwszy od 2016 roku transfer na linii Lech - Legia. Wówczas Poznań na Warszawę zamienił Fin Kasper Hamalainen.
"Wojskowi" zapowiadają ofensywę transferową, którą zamierzają sobie powetować najgorszy od wielu lat sezon. Według doniesień "Przeglądu Sportowego" Legia jest bliska sfinalizowania transferu słoweńskiego napastnika Blaza Kramera z FC Zurich, który ma rozpocząć proces przebudowy drużyny.
Czytaj także:
bg