Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Filip Ciszewski 20.08.2022

Złote algi, metyzylen i upiorne myśli Donalda Tuska. Felieton Miłosza Manasterskiego

Politycy opozycji działają według zasady: "Coś tam widziałem, coś mi ktoś powiedział, pewnie to powinienem sprawdzić, ale przecież jestem posłem, więc co mi zrobią?" - pisze w felietonie dla Polskiego Radia 24 Miłosz Manasterski. 

Nie znają się na ekonomii, ekologii, biologii, chemii, geografii, fizyce, historii, matematyce. Mają problemy nawet z ortografią, czytaniem i słuchaniem ze zrozumieniem. Opowiadają, że Trzech Króli to "Kacper, Belzebub i Melchior" (Arkadiusz Myrcha), chcą likwidować CPK i PCK (Marta Wcisło), Powstanie Warszawskie według nich wybuchło w 1988 r. (Dariusz Joński), twierdzą, że słyszą o rtęci, która przekracza skalę (Ewa Anna Polak), nie wiedzą w którą stronę płyną rzeki (Piotr Borys). "To jest tak upiorna myśl, że ja będę tam z powrotem siedział... na tej Wiejskiej" - mówił z kolei Donald Tusk na chwilę przed wejściem na antenę TVN24. Rzeczywiście, zostać posłem Koalicji Obywatelskiej i jeszcze nią kierować, to myśl zaiste upiorna.

Ale byciem posłem opozycji to także ogromny przywilej możliwości ciągłego kompromitowania się i cieszenia się nadal życzliwym poparciem głównych mediów. Wpadki, po których większość Polaków chciałby się schować w najciemniejszej piwnicy, nie łamią karier politykom opozycji. Wręcz przeciwnie - niezależnie od wcześniejszych "osiągnięć", mogą oni dalej lekko rzucać najcięższe oskarżenia w sprawach daleko przerastających ich wyobraźnię.

To nie śnięte ryby, ale odpowiedzialność prawna posłów i polityków za ich słowa powinna być tematem numer jeden w Polsce, w sierpniu AD 2022. Sytuacja ryb w Odrze jest emocjonująca, ale wyjaśnienie jej należy przede wszystkim do służb i naukowców. Te pierwsze, pomimo wyznaczonej milionowej nagrody mogą okazać się bezsilne. Bo jak aresztować "złotą algę", która jest obecnie główną podejrzaną o rybią śmierć? Organy ścigania mogłyby się zająć się natomiast politykami świadomie rozpowszechniającymi kłamstwa. Wszak chroni ich immunitet i "troska o sprawy publiczne". Gdyby jednak rzeczywiście sprawy publiczne byłyby dla nich istotne, to zamilkliby, zamiast dodawać każdej szkodliwej plotce napędu rakietowego, by szybciej obiegła Polskę, Europę i świat.

Bo informacje o rtęci w polskiej rzece dzisiaj można znaleźć w informacjach prasowych na całym świecie. "Odkręcenie" ich to ogromny wysiłek, koszty i ograniczona skuteczność. Kto sobie bowiem zbuduje skojarzenie "Polska - rtęć - zatruta rzeka" nie przyjedzie do naszego kraju na urlop, nie kupi polskiego produktu w sklepie, nie zainwestuje nad Odrą (i nad Wisłą również). Największe problemy oczywiście będą miały obszary, które tradycyjnie mają największą liczbę zwolenników PO - województwa zachodniopomorskie i lubuskie oraz położony nad Odrą Wrocław.

Tego co prawnicy nazywają "ostrożnością w wypowiadaniu opinii" nie czują zupełnie posłowie PO, Polski 2050 czy Lewicy. Szkody przez nich spowodowane przekraczają daleko dofinansowanie z budżetu dla ich partii. Piotr Borys wali w KGHM, jak w jakiś wiejski sklepik we własnej gminie. Politycy z Europy Zachodniej dwa razy pomyślą, nim podniosą rękę na firmę z własnego państwa. A już na pewno, kiedy chodzi o "championa rynku" a takim jest z pewnością KGHM - według rankingów największa kopalnia srebra w tym roku na świecie i miedziowy gigant działający od lat na trzech kontynentach. Oskarżyć tak ważny dla naszej gospodarki podmiot bez żadnego pokrycia w dowodach, a nawet wbrew geografii i fizyce, potrafią tylko ludzie, którzy zostali zdeprawowani przez wieloletnie posiadanie immunitetu.

Temat immunitetu poselskiego przewijał się podczas ostatnich spotkań prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Walką z tą patologią powinna jak najszybciej przybrać kształt projekt ustawy ograniczającej bezkarność parlamentarzystów. Mamy przecież od lat do czynienia ze zjawiskiem seryjnego nadużycia władzy - chronienia się przed odpowiedzialnością prawną przez polityków opozycji. Franciszek Sterczewski podający legitymację poselską w ramach odpowiedzi na propozycję "dmuchnięcia w balonik" to prawie "czysta praworządność" w porównaniu z takim asem jak marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Nie wszyscy politycy opozycji jeżdżą pod wpływem i nie każdy jest podejrzany o korupcję, ale trudno znaleźć takiego, który nie nadużyłby słów, aby zrujnować reputację drugiego człowieka, instytucji państwowej czy też własnego państwa.

A przecież - o ironio - właśnie politycy mają w ręku liczne narzędzia, które pozwalają im zbadać niepokojące ich sprawy inaczej, niż za pośrednictwem mediów. Mają środki i ludzi (biura poselskie, dofinansowanie dla partii), mogą sfinansować opinię prawną czy naukową ze środków kancelarii Sejmu czy Senatu, w sposób priorytetowy są traktowane ich zapytania i interpelacje. Jeśli poseł X martwi się, czy istnieje związek między działalnością jakiejś spółki a stanem Odry, to może skierować pytanie do kierownictwa zakładu i otrzyma odpowiedź szybciej, niż jakikolwiek dziennikarz.

A media głównego nurtu - zamiast potępić - nagłaśniają każde kłamstwo, każdą głupotę i idiotyzm opozycji, nadając im znamiona prawdziwości. Te z kapitałem zagranicznym nie zweryfikują niczego, co jej ulubieńcy palną - ważne, żeby przyciągnąć odbiorców. Widać ewidentną symbiozę mediów i polityków w poszukiwaniu "czynnika PiS" w zatruciu Odry. Taki ładny tweet Donalda Tuska nie może się przecież zmarnować. Skoro nie rtęć to może substancja, którą chemicy z Onetu nazwali "metyzylenem". Bardzo trudno ją znaleźć… bo nie istnieje. Ale cel uświęca środki chemiczne redaktorom Onetu. A jak tutaj obronić tezy lidera PO,jeśli śmierć ryb spowodowała roślina? Czy sprostowanie Tuska "PiS to złote algi" będzie brzmiało dostatecznie mocno? Może już lepiej wmówić ludziom, że ryby zginęły z powodu nadmiaru H2O? Ta substancja akurat z pewnością została znaleziona we wszystkich próbkach pobranych z Odry.

Miłosz Manasterski