Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Radosław Różycki 25.01.2011

Rząd broni reformy OFE. "Brak szacunku dla obywateli"

Ekonomiści, pracodawcy i część związkowców odrzucają rządowy pomysł uszczuplenia składki odprowadzanej do OFE. Rząd może jednak przeforsować projekt ustawy bez zgody partnerów społecznych.
Minister Michał Boni przedstawia założenia reformy systemu emerytalnegoMinister Michał Boni przedstawia założenia reformy systemu emerytalnegofot. PAP/Radek Pietruszka

Premier Donald Tusk wyraził przekonanie, że projekt reformy OFE nabiera kształtu, który może być do zaakceptowania przez wszystkie strony - rząd, fundusze oraz emerytów.

Zgodnie z propozycją rządową, w latach 2011 i 2012 do OFE ma trafiać 2,3 procent składki, zamiast dotychczasowych 7,3 procent. Potem jej wysokość będzie rosła aż do poziomu 3,5 procent w 2017 roku. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Michał Boni zapewnia jednak, że pozostała część składki będzie zapisywana na specjalnym koncie ubezpieczonego w ZUS, więc przyszłe emerytury będą sumą wypłat z ZUS i OFE.

Po posiedzeniu rządu premier powiedział, że proponowane zmiany są sposobem na wyjście ze spirali zadłużenia.

Donald Tusk dodał, że strona rządowa jest gotowa współpracować ze wszystkimi, którzy będą chcieli pracować nad reformą systemu emerytalnego. Premier Tusk zaznaczył, że Komisja Europejska sygnalizuje, iż jest gotowa zaakceptować zmiany w polskim systemie emerytalnym. Według premiera, reforma systemu emerytalnego zachęci przyszłych emerytów do inwestowania w 3. filar, z czego do tej pory niewiele osób korzystało.

Balcerowicz: pomysły rządu szkodliwe dla gospodarki

Szef rządu ocenił, że krytyczne opinie Leszka Balcerowicza pod adresem reformy nie są w 100 procentach trafne. Choć - jak zaznaczył premier - uwagi co do niezgodności z konstytucyjnością będą traktowane bardzo serio. Rząd chce w tej kwestii współpracować z konstytucjonalistami.

Były minister finansów Leszek Balcerowicz ostro skrytykował rządowe propozycje dotyczące zmian w systemie emerytalnym. W ocenie profesora Leszka Balcerowicza to co proponuje rząd może niekorzystnie odbić się na naszej gospodarce, a także bezpośrednio na sytuacji obywateli. Podczas konferencji w Warszawie Balcerowicz zarzucił rządowi, że prace nad zmianami w systemie emerytalnym były prowadzone w pośpiechu. Poza tym nie poprzedzono ich odpowiednią debatą.

Leszek
Leszek Balcerowicz

Były prezes NBP, a obecnie przedstawiciel fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju przypomniał, że poprzedni system był opracowywany przez dwa lata, po czym obywatele otrzymali wybór pomiędzy pozostaniem tylko w ZUS i zdecydowaniem się na OFE. Było to swoiste referendum poprzedzone odpowiednią kampanią informacyjną - przypomniał Balcerowicz. Według jego oceny rząd nie biorąc z tamtych wydarzeń przykładu pokazuje swój brak szacunku dla obywateli.
Leszek Balcerowicz uważa, że rządowe propozycje uderzają najbardziej w ludzi młodych. Według jego opinii właśnie ta grupa powinna być poważnie traktowana i informowana przez gabinet Donalda Tuska. Drastyczne obcięcie funduszy dla II filaru, czyli OFE jest sprawą precedensową, a właśnie tam trafiają głównie pieniądze ludzi młodych - dodał Balcerowicz. Profesor podkreślił również, że propozycje rządu mają charakter radykalnych cięć II filaru, czyli miejsca, gdzie rzeczywiście wpływają pieniądze. Dodał również, że rządowe zapisy utrudnią w przyszłości próbę naprawy tych złych rozwiązań.

Według Balcerowicza możliwe jest ograniczenie deficytu finansów publicznych bez demontażu części systemu emerytalnego. Według niego reformy, które mogą to zapewnić to między innymi przyspieszenie prywatyzacji, dokończenie reformy emerytalnej, a także ograniczenie wydatków publicznych.

Na koniec swojego wystąpienia profesor Balcerowicz zwrócił się z apelem do ekspertów, do rządu, do wszystkich ośrodków w Polsce, a także do obywateli, w którym wezwał Radę Ministrów do uczciwej i rzeczowej debaty w kwestii reformy emerytalnej oraz do powstrzymania się od kroków, które mogłyby zaszkodzić polskiej gospodarce, jak też zaufaniu obywateli do własnego państwa.

Pracodawcy przeciw

Zdaniem pracodawców uszczuplenie składek odprowadzanych do OFE, to bardzo zły pomysł. Jak zaznaczyła Magdalena Janczewska z organizacji Pracodawcy RP za dwadzieścia lat wskaźnik osób pracujących do tych pobierających świadczenia emerytalne zacznie wyraźnie się obniżać Gdy przyjdzie państwu zacząć regulować zobowiązania emerytalne, Polskę czeka zdecydowanie większy kryzys finansów publicznych, który zostanie jeszcze spotęgowany dzisiejszymi decyzjami politycznymi. Każda próba obniżania składki do OFE i przesuwania jej części do ZUS-u jest według Janczewskiej okradaniem przyszłych emerytów.

Także Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan uważa, że zmniejszenie składki do OFE oznacza niższe emerytury w przyszłości. W rozmowie z IAR podkreślił, że obecnie 1/3 naszej składki emerytalnej odprowadzana jest na nasze indywidualne konta emerytalne. W sytuacji przyjęcia propozycji rządowej tylko 1/10 składki będzie oszczędzana, a 9/10 będzie szło na finansowanie bieżących emerytur w ZUS-ie. Mordasewicz zaznaczył, że oczywistym jest, iż zyski z obligacji w długim okresie są mniejsze niż zyski z lokat w akcje. Emeryci więc stracą.

Związkowcy podzieleni

Innego zdania jest Wiesława Taranowska z OPZZ. Według wiceszefowej związku, nikt w tej chwili nie jest w stanie przewidzieć, co będzie się działo na giełdzie, czy OFE nie stracą naszych pieniędzy i czy będzie możliwość wypłacenia emerytury z drugiego filara. Jeśli natomiast pieniądze będą w ZUS-ie, to państwo gwarantuje minimalną emeryturę, jeśli ktoś nabędzie do niej uprawnienia - podkreśliła Taranowska.

/

Związkowcy z Solidarności nie zgadzają się z tą opinią. Jak powiedziała IAR Ewa Tomaszewska - ekspert Solidarności do spraw ubezpieczeń, w obliczu problemów demograficznych w przyszłości, kiedy będzie więcej emerytów a mniej pracujących niż obecnie, ZUS-owi trudno będzie wypłacać świadczenia. Na kontach emerytów będą tylko zobowiązania, a nie konkretne pieniądze. Ewa Tomaszewska zaznaczyła, że rządowe propozycje podważają też cały sens reformy, której celem było zróżnicowanie ryzyk. Nieprzypadkowo przy wprowadzaniu reformy emerytalnej w 1999 roku używano hasła "bezpieczeństwo dzięki różnorodności". Według Ewy Tomaszewskiej system, którym zarządza ZUS jest odporny na inflację, ale bardzo wrażliwy na zmiany demograficzne. Z kolei system kapitałowy jest zależny od koniunktury, a nie jest tak silnie zależny od demografii. Dobrze jest więc łączyć te dwa ryzyka. Propozycje rządu ograniczają więc to zróżnicowanie.

Boni: reforma nie uderzy w emerytów

Minister Michał Boni ponownie zapewnił w Polskim Radiu, że reforma OFE nie będzie uderzać w polskiego emeryta a pomoże naprawić sytuację finansów publicznych. Według szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów, pozostawienie starych rozwiązań systemu emerytalnego groziłoby nadmiernym przyrostem długu publicznego.
Michał Boni zapewnił, że nie ma problemów z budżetem na rok 2011. Jednak w jego ocenie istnieje problem długoterminowy związany z długiem publicznym i jego szybkim przyrostem. W związku z tym należało podjąć odpowiednie działania naprawcze - podkreślił Michał Boni. Minister powiedział, że zmiany w OFE są kluczowe i mają na celu długoterminową naprawę finansów publicznych. Boni dodał, że mimo zmian główne cele OFE pozostają, łącznie z inwestowaniem kapitałowym na giełdzie. Reforma pozwoli również waloryzację emerytur na kontach obywateli znajdujących się w ZUS-ie.

Michał Boni podkreślił, że zmiany są nie tylko konieczne dla rządu, ale również dla obywateli. W jego opinii, należy dokładnie informować obywateli o celach i skutkach reformy. Dlatego rząd planuje cykl dyskusji z zainteresowanymi stronami, podczas których wszelkie wątpliwości byłyby wyjaśnione. Minister zapewnił jednocześnie, że ani skarb państwa, ani obywatele nie stracą na wprowadzanych zmianach. Dzięki temu liczy, że stopniowo reforma będzie zdobywać zwolenników.

rr