Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Michał Chodurski 30.01.2011

Egipt: Laureat pokojowego Nobla dołączył do demonstrantów

Egipska opozycja chce, aby Mohamed ElBaradei podjął się negocjacji z rządem - poinformował w niedzielę przedstawiciel Bractwa Muzułmańskiego.
Mohamed ElBaradeiMohamed ElBaradeifot. PAP/EPA/KHALED EL FIQI

Wieczorem ElBaradei dołączył do protestujących tłumów na placu Tahrir w Kairze. Ponad 20 tysięcy demonstrantów, żądających ustąpienia prezydenta Hosni Mubaraka, zebrało się w niedzielę w centrum stolicy Egiptu.

"To się nie skończy, jeśli Mubarak dziś nie zrezygnuje, jeśli armia nie przestanie okupować ulic. Porozumiemy się z wojskiem co do utworzenia rządu jedności narodowej. Uda nam się przeprowadzić spokojną transformację, jeśli będziemy stopniowo odpowiadać na podstawowe potrzeby ludzi" mówił dom zgromadzonych ElBaradei.

Egipskie władze, aby zademonstrować siłę armii, wysłały na Tahrir czołgi. Nad placem krążą śmigłowce bojowe oraz przelatują samoloty odrzutowe. Demonstranci zablokowali jednak czołgom drogę wjazdową i nie wjechały one na plac Tahrir.

Opozycyjne "ugrupowania polityczne popierają kandydaturę ElBaradei na negocjatora z reżimem" - powiedział telewizji Al-Dżazira jeden z przywódców Bractwa Muzułmańskiego, Esam el-Erian.

W trwających od sześciu dni zamieszkach zginęło ponad 150 osób, a ponad tysiąc zostało rannych.

"USA nie powinny obawiać się zmiany władzy"

ElBaradei w wywiadzie dla telewizji ABC News mówił m.innymi: "USA powinny cofnąć poparcie dla Hosniego Mubaraka i nie obawiać się, że po jego ustąpieniu władza w Egipcie przejdzie w ręce ekstremistów islamskich. Ludzie oczekiwali, że USA będą po stronie narodu, że poprą jego uzasadnione postulaty demokracji i sprawiedliwości społecznej. Prezydent Obama powiedział, że oczekuje, iż prezydent Mubarak wprowadzi demokrację. Prosić dyktatora o wprowadzenie demokratycznych metod po 30 latach jego władzy to niedorzeczność" - powiedział ElBaradei w rozmowie z ABC News.

Zapytany, czy Waszyngton nie ma powodu niepokoić się, że po odejściu Mubaraka do władzy dojdą islamiści z Bractwem Muzułmańskim na czele, ElBaradei odrzucił te obawy jako nieuzasadnione. "To całkowicie fałszywe rozumowanie. Bractwo Muzułmańskie to organizacja religijnych konserwatystów. Nie są oni ekstremistami, nie używają przemocy i nie reprezentują większości społeczeństwa egipskiego - może 20 procent" - powiedział ElBaradei. Reżim egipski - podkreślił - posługuje się Bractwem Muzułmańskim jako straszakiem wobec USA i całego Zachodu.
ElBaradei stanowczo zaprzeczył, jakoby islamiści stali za demonstracjami w Egipcie.

Mohamed ElBaradei, były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i laureat pokojowej nagrody Nobla, przyjechał do Kairu w czwartek wieczorem.

Mubarak próbuje się ratować

W sobotę do dymisji podał się oficjalnie egipski rząd, zgodnie z tym, co prezydent zapowiadał dzień wcześniej w wystąpieniu do narodu. Misję utworzenia nowego rządu powierzono dotychczasowemu ministrowi lotnictwa cywilnego i byłemu szefowi egipskich sił powietrznych Ahmedowi Mohammedowi Szafikowi.

Również w sobotę Mubarak po raz pierwszy od 1981 roku obsadził stanowisko wiceprezydenta, na które powołał swego protegowanego, szefa wywiadu Omara Suleimana. Sam Mubarak piastował stanowisko wiceprezydenta przed objęciem prezydentury w 1981 roku.

Demonstranci żądali jednak w niedzielę ustąpienia nie tylko Mubaraka ale i odwołania nowo mianowanego wiceprezydenta kraju.

Agencje informacyjne podają, że prezydent Hosni Mubarak schronił się w swojej rezydencji w kurorcie Szarm el-Szejk.

mch