Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Agnieszka Kamińska 15.06.2023

Paweł Łatuszka: Łukaszenka zawsze marzył o broni jądrowej, powinien teraz dostać silny sygnał ze strony Zachodu

- Alaksandr Łukaszenka powinien dostać silny sygnał z Zachodu, na temat tego, co się stanie, jeśli dopuści do rozmieszczenia broni jądrowej Rosji na Białorusi - powiedział portalowi Polskiego Radia Paweł Łatuszka. Dodał, że obecna sytuacja to konsekwencja braku strategii Zachodu wobec Białorusi. Białoruska opozycja apelowała o nią od długiego czasu.

- Alaksandr Łukaszenka stwarza poważne wyzwanie dla bezpieczeństwa naszych krajów, dla naszego regionu. Powinien zrozumieć, że świat demokratyczny jest od niego silniejszy – powiedział portalowi Polskiego Radia Paweł Łatuszka, przewodniczący Narodowego Zarządu Antykryzysowego i Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego, były ambasador w Polsce i we Francji, działacz białoruskiej opozycji, komentując rozmieszczenie broni jądrowej Rosji na Białorusi.

Groźby Łukaszenki

Alaksandr Łukaszenka w ostatnich dniach groził światu użyciem broni jądrowej – m.in. w wywiadzie z kremlowską propagandystką Olgą Skabiejewą. Twierdził on, że część broni jądrowej z Rosji już dotarła.

Wcześniej, 25 marca Władimir Putin zapowiedział, że taktyczna broń jądrowa Rosji na Białorusi ma zostać rozmieszczona do początku lipca. 25 maja ministrowie obrony Rosji i Białorusi podpisali w Mińsku specjalną umowę w tej sprawie.

Paweł Łatuszka, przewodniczący Narodowego Zarządu Antykryzysowego i Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego, były ambasador w Polsce i we Francji, działacz białoruskiej opozycji, powiedział Polskiemu Radiu, że rozmieszczenie broni jądrowej na Białorusi jest spełnieniem marzeń Alaksandra Łukaszenki, któremu wydaje się, że w ten sposób zabezpieczy swoje interesy i do końca życia pozostanie u władzy na Białorusi, choć, trzeba dodać, jako gubernator Putina.

Więcej w rozmowie.

PolskieRadio24.pl: Mówił Pan wiele już wcześniej o zagrożeniu, jakie niesie ze sobą zapowiedź rozmieszczenia broni jądrowej Rosji na Białorusi i ostrzegał Pan przed nim, mówiąc co ono oznacza. W ostatnim czasie Alaksandr Łukaszenka mówi, że część tej broni już dotarła na Białoruś. Nie wiadomo, jak jest naprawdę, niemniej jednak Putin i Łukaszenka planują rozmieszczenie tej broni do początku lipca. Jak Pan ocenia tę sytuację, te wypowiedzi Łukaszenki?

Paweł Łatuszka, przewodniczący Narodowego Zarządu Antykryzysowego i Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego białoruskiej opozycji:

Łukaszenka zawsze marzył, aby mieć broń jądrową na terytorium Białorusi. Uważał że pierwsze decyzje rządu niepodległej Białorusi, podjęte jeszcze w latach 90.-tych, o wyprowadzeniu broni radzieckiej z terytorium Białorusi, były błędem.

Dla niego to dobry czas. Osiągnął cel, do którego dążył przez cały czas swoich rządów na Białorusi. Uważa bowiem, że broń jądrowa w jego posiadaniu, na terytorium Białorusi, faktycznie gwarantuje mu rządy do ostatniego dnia jego życia, że broń jądrowa zapewnia mu bezpieczeństwo z punktu widzenia tego, że naród, społeczeństwo białoruskie już nigdy nie będą w stanie go obalić.

Liczy na to, że w sytuacji np. masowych protestów na Białorusi, może poprosić o wsparcie armii rosyjskiej, która pod pretekstem ochrony taktycznej broni jądrowej wkroczy na terytorium Białorusi.

Jednak z drugiej strony Łukaszenka popełnia błąd. Według doniesień zza oceanu, gdy Rosja zaczęła mówić głośno o tym, że jest gotowa wykorzystać taktyczną broń jądrową, dostała mocny sygnał z Waszyngtonu, że celem numer jeden będzie wówczas kierownictwo Federacji Rosyjskiej.

Łukaszenka mówił niedawno o tym, że ma bombę atomową, sugerował, że może zabić wiele setek tysięcy osób. Zatem celem numer jeden staje się Łukaszenka: a wszak on nie jest przywódcą mocarstwa nuklearnego.

Powinien dostać bardzo mocny i jednoznaczny sygnał z Zachodu, co się z nim stanie, jeżeli dopuści do rozmieszczenie broni jądrowej na Białorusi, jeżeli dopuści się wykorzystania broni jądrowej jako groźby, jako szantażu, w swoich własnych interesach. Jego interesem jest tylko zachowanie władzy. Dodajmy - władzy mocno ograniczonej, bo na pewno jest już gubernatorem rosyjskim, na pewno jest już przedstawicielem Putina na Białorusi. Jednak chce zachować tę władzę – chce rządzić jak dotychczas. Chce posłać sygnał nomenklaturze białoruskiej: „jeszcze mam podmiotowość, ja jeszcze jestem podmiotem prawa, ja jeszcze o czymś decyduję”. I dlatego tak głośno o tej broni krzyczy.

Nie powinniśmy być obojętni wobec jego słów. Moim zdaniem brak strategii co do tego, co zrobić z Białorusią, w jaki sposób reagować na działania Łukaszenki, doprowadził do sytuacji, że Alaskandr Łukaszenka, tak to się wydaje, wygrywa w tej walce z Zachodem, bo on te teraz stwarza porządek dzienny, agendę, a nie odwrotnie. I właśnie do tego doprowadził brak stworzenia i realizacji strategii ze strony Zachodu.

Zatem co robić? Nie poddawać się, nie dać się sterroryzować i zastraszyć, i stworzyć strategię?

Uważam, że trzeba jak najwięcej pomagać Ukrainie. Zwycięstwo Ukrainy to żywotny interes wszystkich krajów naszego regionu i również Białorusi. Trzeba pomagać ochotnikom białoruskim walczącym po stronie Ukrainy, by odnowiła  swoją integralność terytorialną, pomagać ochotnikom, którzy na pewno pomogą wolnej Białorusi, wyzwolić Białoruś.

Można wykorzystać wszystkie instrumenty nacisku: trzeba pokazać Łukaszence, ile go będzie kosztowało posiadanie broni jądrowej.

To znaczy: wprowadzić embargo handlowe. Ktoś może mnie skrytykować, stwierdzić, że przecież to stosunki handlowe, gospodarcze.

Niemniej jednak to już jest wyzwanie związane z naszym życiem, z życiem każdej osoby, to jest wyzwanie dla bezpieczeństwa naszych krajów, dla naszego regionu. Łukaszenka powinien zrozumieć, że świat demokratyczny jest od niego silniejszy.

Bo na ten moment wyglądać może tak, że on jest silniejszy – i dlatego on tak się zachowuje.

***

Czytaj także:

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl