Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Artur Jaryczewski 02.03.2011

Gen. Majewski: Jak-40 wylądował, mimo polecenia odejścia na drugi krąg

Lądowanie Jaka-40 odbyło się, mimo polecenia odejścia na drugi krąg, wydanego przez kierownika lotów lotniska Siewiernyj - powiedział dowódca Sił Powietrznych gen. Lech Majewski.
Gen. Majewski: Jak-40 wylądował, mimo polecenia odejścia na drugi krągfot. PAP/Bartłomiej Zborowski

- Na tę chwilę nie przesądzamy o winie pilotów. Mamy podejrzenia co do popełnienia przestępstwa. Zależy nam na pełnym i rzetelnym wyjaśnieniu tej sprawy - powiedział podczas posiedzenia komisji obrony narodowej wiceszef MON Czesław Piątas.

Dodał, że jedynym organem, który jest w stanie to uczynić, jest prokuratura, bowiem ma dostęp do informacji, których obecnie nie mają ani Siły Powietrzne, ani Sztab Generalny WP.

Komisja na wniosek PiS

Zwołania posiedzenia komisji poświęconego lądowaniu Jaka-40 domagali się posłowie PiS. W środę ich przedstawiciel Antoni Macierewicz ocenił, że piloci - jak na tamte warunki, na to, co się działo w wieży i co się działo po stronie rosyjskiej bohatersko wylądowali w Smoleńsku, ratując życie polskich dziennikarzy.

Zdaniem Macierewicza, informacja o skierowaniu zawiadomienia do prokuratury wojskowej nie była zaskoczeniem, bo - napaści na pilotów polskich związanych z wizytą w Katyniu trwały systematycznie od 10 kwietnia.

Polityk PiS-u powiedział też, że dostępna dokumentacja, w tym zapis rozmów między kontrolerami lotu i pilotami Jaka, "jednoznacznie stwierdza", że warunki pogodowe w momencie lądowania Jaka-40 były w ramach norm przepisanych dla tego samolotu.

- W momencie lądowania widoczność sięgała co najmniej 1200 m, a więc była zgodna z minimami pilotów. Również ta dokumentacja potwierdza, że kontrolerzy lotów wydali zgodę na lądowanie - powiedział Macierewicz.

Jak-40 wykonał lądowanie przy widzialności poniżej kilometra

Inne informacje podał jednak gen. Majewski. Jak powiedział, komisja Sił Powietrznych, która badała "incydent lotniczy" z udziałem załogi Jaka-40, ustaliła, że "załoga wykonała lądowanie przy podstawie chmur 60 m i widzialności poniżej kilometra".

Majewski wyjaśnił, że podstawą do takiej oceny był materiał dotyczący stanu warunków atmosferycznych na lotnisku w Smoleńsku oraz zapis rozmowy telefonicznej, jaką załoga Jaka-40 odbyła po wylądowaniu z lotniskiem Okęcie.

- Po zapoznaniu się z treścią powyższego materiału (otrzymanego od komisji badającej katastrofę smoleńską) oraz na podstawie odpisu rozmowy telefonicznej pomiędzy wojskowym kontrolerem a dyżurnym meteorologiem lotniska Okęcie, komisja (Dowództwa Sił Powietrznych) ustaliła, że załoga samolotu Jak-40 wykonała lądowanie przy podstawie chmur 60 m i widzialności poniżej kilometra i na to są wszystkie dokumenty - powiedział na posiedzeniu komisji gen. Majewski.

Załoga dzwoniła do wieży na Okęciu

Potem jednak w rozmowie z dziennikarzami generał Lech Majewski uściślił, że załoga dzwoniła do wieży na Okęciu, a ta powiadomiła meteorologów.

Według stenogramów rozmów kontrolerzy ze Smoleńska nie widzieli samolotu i zamierzali go skierować na drugi krąg. Gdy wylądował, wyczyn pilota skwitowali krótko: "zuch" - wynika ze stenogramów opublikowanych przez MAK.

- Lądowanie odbyło się w warunkach atmosferycznych, których wartości były poniżej warunków minimalnych dla pilota. Dowódca statku powietrznego lądował, pomimo nieotrzymania zezwolenia na lądowanie od kierownika lotów lotniska Smoleńsk (...), pomimo polecenia odejścia na drugi krąg, na drugie zajście, wydanego przez kierownika lotów - ocenił gen. Majewski.

Podkreślił, że do takich wniosków doszła komisja powołana przez szefa Sztabu Generalnego, która weryfikowała ustalenia komisji Sił Powietrznych. - Tym samym uznano, że zaistniałe zdarzenie zostało zbadane (...) w sposób obiektywny, przy uwzględnieniu całości zgromadzonego materiału dowodowego, że odwołania załogi są niezasadne i nie znajdują potwierdzenia w zgromadzonych materiałach - powiedział.

Lech Majewski dodał, że opierając się na tych ustaleniach komisji, szef Sztabu Generalnego podjął decyzję o nieuwzględnieniu złożonych przez załogę odwołań i pouczył zainteresowanych, że nie przysługuje im prawo wniesienia odwołania do ministra obrony narodowej ani skarga do sądu.

aj