Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Sylwia Mróz 07.03.2011

Prezes PiS: jest to kolejna akcja obrażania pamięci Lecha Kaczyńskiego

Znów próbuje się podjąć bez żadnych podstaw akcję obrażania pamięci Lecha Kaczyńskiego - powiedział Jarosław Kaczyński, pytany o sprawę ułaskawienia w 2009 roku przez ówczesnego prezydenta przedsiębiorcy Adama S.
Prezes PiS Jarosław KaczyńskiPrezes PiS Jarosław Kaczyński (fot. PAP/Jacek Turczyk)
Posłuchaj
  • Jarosław Kaczyński: jeżeli Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory, to będzie rządziło
  • Kazimierz Michał Ujazdowski: najpierw powinniśmy uszanować decyzję Polaków
  • Adam Hofman: ułaskawiony pan spłacił wszystkie zobowiązania
  • "W tym przypadku prezydent polegał na opinii swoich urzędników - między innymi Andrzeja Dudy"
  • Jarosław Kaczyński: to haniebna akcja obrażania pamięci mojego brata
Czytaj także

W ubiegłym tygodniu media poinformowały, że Adam S., z którym mąż Marty Kaczyńskiej - Marcin Dubieniecki założył spółkę, został w "trybie nadzwyczajnym" w czerwcu 2009 r. ułaskawiony przez Lecha Kaczyńskiego. Prezes PiS był pytany na konferencji prasowej, czy w tej sprawie widzi konflikt interesów oraz o fakt, że Lech Kaczyński nie zasięgnął w sprawie Adama S. opinii sądu.

- Jestem naprawdę zdumiony, w każdej sytuacji, a w szczególności niedługo przed 10 kwietnia, znów próbuje się podjąć bez żadnych podstaw - bo nie ma najmniejszych podstaw ku temu - akcję dyfamacyjną, akcję obrażania pamięci świętej pamięci prezydenta Rzeczypospolitej, mojego brata - odpowiedział Kaczyński. Jak dodał, "to jest po prostu haniebne".

Ułaskawienie Adama S.


Z kolei rzecznik PiS Adam Hofman, odnosząc się do ułaskawienia S. oświadczył, że "wszystko było zgodnie z bardzo surowymi, przyjętymi przez świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego, kryteriami i zasadami".

Zaznaczył, że w tej sprawie prezydent "polegał także, a może przede wszystkim na opinii swoich urzędników, pana ministra (Andrzeja) Dudy i innych". Hofman dodał, że "ta sprawa była przygotowana zgodnie z tymi kryteriami".

Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk potwierdził, że pod pismami z Kancelarii Prezydenta do Prokuratora Generalnego w sprawie S. podpisali się ówcześni prezydenccy ministrowie: Andrzej Duda i Piotr Kownacki.

Adam S. był skazany na rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 30 tys. zł grzywny oraz 120 tys. zł zwrotu wyrządzonej szkody. Ułaskawienie nastąpiło 9 czerwca 2009 r. Trzy tygodnie wcześniej S. założył spółkę z Dubienieckim.

Kampania przeciwko śp. Lechowi Kaczyńskiemu

Procedurę ułaskawieniową wobec Adama S. wszczęto w tzw. nadzwyczajnym trybie prezydenckim, kiedy to głowa państwa zwraca się do prokuratury czy sądów o informacje i opinie na temat skazanego, którego chce ułaskawić.

Hofman podkreślał podczas konferencji prasowej, że Adam S. był skazany na karę w zawieszeniu, "spłacił wszystkie zobowiązania (...), prowadził działalność charytatywną, zatrudniał osoby niepełnosprawne". - Więc te kryteria, ostre kryteria świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego zostały przez ministrów, którzy to przygotowywali uwzględnione i w ten sposób przedstawione panu prezydentowi - przekonywał rzecznik PiS.

W jego ocenie, "należy ubolewać, że z tej sprawy (...) robi się dziś taką kampanię przeciwko świętej pamięci Lechowi Kaczyńskiemu". Rzecznik, powołując się na słowa byłego prezydenckiego ministra Andrzeja Dudy, zaznaczył, że w tej sprawie "nigdzie nie pojawiło się nazwisko pana Marcina Dubienieckiego".

Według mediów Adam S. był skazany za to, że kilka lat oszukiwał urząd skarbowy i PFRON. Za podpisy pod fikcyjnymi listami obecności miał wypłacać kilku niepełnosprawnym po 100-200 zł, poświadczając w ten sposób nieprawdę - ich rzekomą pracę w jednej z firm w Kwidzynie. Wyłudził z PFRON ponad 120 tys. zł, a Skarb Państwa stracił co najmniej 30 tys. zł. Według "Gazety Wyborczej" w śledztwie i przed sądem interesy Adama S. reprezentował Marek Dubieniecki.

Odpowiedź na słowa prezydenta

Jarosław Kaczyński podkreśla, że w Polsce panuje obyczaj powierzania misji tworzenia rządu zwycięzcom wyborów. W ten sposób szef PiS skomentował słowa prezydenta. W wywiadzie dla Newsweeka Bronisław Komorowski powiedział, że ma suwerenne prawo wybrać kandydata na premiera i że "lider zwycięskiej partii ma największe szanse, ale nie ma gwarancji".

Jarosław Kaczyński zastrzegł, że gdyby prezydent powołał kogoś z innej opcji, niż ta, która wygra, postąpiłby zgodnie z ustawą zasadniczą. Kazimierz Michał Ujazdowski dodał, że słowa prezydenta budzą zdziwienie.

Wcześniej, odpowiadając na pytanie dziennikarzy, czy zapowiedź prezydenta nie jest łamaniem dobrego obyczaju, polityk PO Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że prezydent przypomniał zapis konstytucji. Dodała, że nasza historia pokazuje, że nie zawsze lider partii był desygnowany na premiera i nie ma tu stałej reguły.

Hołd dla Polaków

PiS chce, by Sejm uczcił pamięć polskich obywateli, ratujących Żydów w czasie II wojny światowej. Jarosław Kaczyński podkreślił, że taki gest ze strony Sejmu byłby istotny, szczególnie w związku z dyskusją dotyczącą tego okresu, przez niektórych prowadzoną "z bardzo wielkim nasileniem złej woli". Uchwała przypomniała rodzinę Ulmów, którzy za ratowanie Żydów ponieśli męczeńską śmierć. Rocznica tego wydarzenia mija 24 marca.

Kazimierz Michał Ujazdowski powiedział, że proponowana przez PiS uchwała jest wyrazem hołdu dla Polaków, sprawiedliwości i prawdy. Dodał, że ma być to także próba ochrony przed kłamstwem - krzywdzącym określeniem "polskie obozy koncentracyjne" czy publikacjami Tomasza Grossa.

sm