Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Artur Jaryczewski 08.03.2011

Andrzej Duda: obowiązki wypełniałem uczciwie i mam czyste sumienie

- Mam czyste sumienie dlatego mam prawo nie pamiętać niektórych spraw - oświadczył minister w kancelarii Lecha Kaczyńskiego, Andrzej Duda mówiąc o sprawie ułaskawienia Adama S.
Andrzej DudaAndrzej Dudafot. PAP

Adam S. w 2008 roku został skazany na rok i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata za wyłudzenie 120 tys. zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Przedsiębiorca z Kwidzyna, został ułaskawiony w czerwcu 2009 roku. Trzy tygodnie wcześniej założył on spółkę z Marcinem Dubienieckim - zięciem Lecha Kaczyńskiego. Kontrowersję wywołał fakt, że wniosek o ułaskawienie był rozpatrywany w stosowanym rzadko tak zwanym "trybie prezydenckim".

W mediach zaczęły się pojawiać informację, że wniosek Lechowi Kaczyńskiemu podłożył Andrzej Duda, który we wtorek wygłosił w sejmie oświadczenie.

- W tej chwili nie mogę nic nowego wnieść do sprawy, ponieważ nie pamiętam tam tych akt - zapewnił Duda. - Wystarcza, że odpowiednie dokumenty znajdują się w kancelarii prezydenta RP.

Andrzej Duda podkreślił także, że prośba o ułaskawienie spełniała kryteria na które prezydent Lech Kaczyński zwracał szczególną uwagę: naprawienie szkody i dobro osób trzecich. - O ile wiem z doniesień prasowych Adam S. dobrowolnie podał się karze spłacił swoje zobowiązania, uiścił grzywnę, jego firma dawała pracę osobą niepełnosprawnym, zaczął działać charytatywnie na rzecz, cieszył się dobra opinią.

Były minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego dodał także, że nic nowego nie może wnieść do sprawy, ponieważ nie pamięta już szczegółów wniosku.

Andrzej Duda zapewnił również, że wbrew doniesieniom prasowym, męża Marty Kaczyńskiej poznał dopiero po katastrofie Smoleńskiej. - W 2009 roku nie znałem Marcina Dubienieckiego i jego powiązań biznesowych ani z nim w tamtym okresie nie rozmawiałem.

Polskie Radio24, IAR/aj