Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 14.04.2011

Michalewicz: po zamachu w Mińsku nasilą się represje wobec opozycji

- Prezydent Aleksander Łukaszenka próbuje stworzyć wrażenie, że zamach był atakiem politycznym - twierdzi jeden z liderów białoruskiej opozycji Aleś Michalewicz.
Michalewicz: po zamachu w Mińsku nasilą się represje wobec opozycji fot. PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH

- Presja na opozycję będzie rosła - podkreślił Michalewicz w wywiadzie dla agencji AFP.

Prezydent Białorusi polecił "sprowadzenie i przesłuchanie" swych przeciwników politycznych oraz "zbadanie wszystkich wypowiedzi osobistości politycznych", sugerując, że to jego oponenci stoją za zamachem - tłumaczy opozycjonista.

Tymczasem z dotychczasowych wypowiedzi szefów MSW, KGB i przedstawicieli Prokuratury Generalnej, a więc organów, które bezpośrednio wyjaśniają zamach terrorystyczny w metrze, nie wynika, że terroryści w jakiś sposób byli związani z opozycją.

35-letni Michalewicz, jeden z kandydatów opozycji w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich, trafił do aresztu śledczego KGB w Mińsku po demonstracji opozycji 19 grudnia, w wieczór po wyborach.

Tak jak większości kandydatów opozycji, postawiono mu zarzuty organizacji masowych zamieszek i udziału w nich. Zwolniono go w zamian za zobowiązanie, że nie wyjedzie z kraju. Mimo to w marcu potajemnie opuścił Białoruś i uzyskał azyl polityczny w Czechach.

Przesłuchają komentatorów

Prokurator Generalny Białorusi zapowiedział, że w związku z wybuchem w mińskim metrze na portalach internetowych pojawiły się niedopuszczalne komentarze dyskredytujące Białoruś.

Ryhor Wasilewicz poinformował, że niektórzy autorzy tekstów zostaną wezwani na przesłuchania "w związku z prowadzonym postępowaniem karnym".

Rządowe białoruskie media krytykują również opozycyjne portale za - ich zdaniem - podawanie niesprawdzonych informacji. Gazeta "Sowietskaja Biełorussija", będąca organem administracji prezydenta, cytuje wyrwane z kontekstu słowa, które pojawiły się na najbardziej krytykowanym opozycyjnym portalu "Biełaruski Partizan".

Metro działa już normalnie

Na stacji Oktiabrskaja w Mińsku, gdzie w poniedziałek doszło do zamachu, w którym zginęło 12 osób, w czwartek od rana znów kursuje metro. Przed schodami ruchomymi wiodącymi na perony milicja sprawdza większe bagaże, stoją bramki z wykrywaczami metali.

Na ścianach na peronie widać nowe fragmenty w okładzinie z białych marmurowych płyt. Wysoko pod sufitem po niektórych oderwanych siłą wybuchu płytach zostały jeszcze puste miejsca.

Na Białorusi w czwartek odbędą się pogrzeby wiekszości z 12 osób zabitych w zamachu terrorystycznym w mińskim metrze. W środę na cmentarzach w Mińsku i Baranowiczach pochowano trzy ofiary tragedii.

Według ogłoszonych ustaleń śledztwa, ładunek był podłożony koło ławki stojącej na peronie i eksplodował, gdy na stację wjeżdżał pociąg. Na ulicy, przed zejściem do przejścia podziemnego i metra, wciąż leżą stosy kwiatów, palą się znicze.

Stacja Oktiabrskaja jest drugą w mińskiej stolicy związaną z tragicznymi wydarzeniami. W 1999 roku na stacji metra Niemiga doszło do wybuchu paniki w tłumie zbiegającym do metra - zginęły wówczas 53 osoby. Dziś o tej tragedii przypomina pomnik przy wejściu do stacji.

Więcej informacji w specjalnym serwisie: Raport Białoruś>>>

IAR,PAP,kk