Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Rafał Kowalczyk 15.04.2011

Drugi lot testowy Tu-154. Komisja Millera nadal nie ujawnia szczegółów

Eksperyment ma pomóc w odpowiedzi na pytanie, jak doszło do katastrofy prezydenckiej maszyny przed rokiem w Smoleńsku.
Drugi lot testowy Tu-154. Komisja Millera nadal nie ujawnia szczegółówfot. PAP/Grzegorz Jakubowski

Eksperyment odbył się podobnie jak pierwszy nad lotniskiem wojskowym w Powidzu w Wielkopolsce. Jak powiedział PAP oficer prasowy 3. Skrzydła Lotnictwa Transportowego w Powidzu kapitan Włodzimierz Baran, samolot przyleciał nad lotnisko ok. godziny 11.05. Eksperyment trwał około godziny.

Zarówno pierwszy wtorkowy lot, jak i piątkowy, odbyły się z inicjatywy tzw. komisji szefa MSW Jerzego Millera, która sporządza raport na temat okoliczności katastrofy smoleńskiej. Testowy przelot ma odpowiedzieć na pytania dotyczące zachowania samolotu w ostatnich sekundach lotu prezydenckiego Tu-154 10 kwietnia 2010 roku.

Wcześniej zapowiadano, że pierwszy eksperyment ma polegać na próbnym locie bez odwzorowywania warunków atmosferycznych, które panowały 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Lot Tu-154M o numerze 102 ma wykazać m.in. czy załoga samolotu numer 101, który uległ katastrofie, miała dość czasu na przerwanie zniżania i bezpieczne poderwanie samolotu, by odejść na drugi krąg bądź odlecieć na lotnisko zapasowe, a jeśli tak, dlaczego to się nie udało.

Z odczytanych z czarnych skrzynek rozmów załogi wynika bowiem, że kapitan Arkadiusz Protasiuk na ok. 20 sekund przed katastrofą wydał komendę "odchodzimy". Mimo to, że zdaniem polskich ekspertów, był to wystarczający czas na wyprowadzenie samolotu, maszyna zniżała sie nadal.

W opinii części ekspertów z zakresu lotnictwa, podchodzenie w Smoleńsku do lądowania "w automacie" było niezgodne z procedurami. Według nich samolot może bowiem automatycznie przerwać lądowanie tylko wtedy, gdy na lotnisku jest system naprowadzania samolotów ILS, a takiego w Smoleńsku nie było.

Zdaniem płk. Edmunda Klicha, który był polskim przedstawicielem akredytowanym przy badającym katastrofę Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK), eksperyment na tupolewie ma m.in. wyjaśnić, czy załoga użyła systemu automatycznego przerwania podejścia i odejścia na bezpieczną wysokość.

"Na rejestratorach nie było żadnego znaku, że naciśnięto przycisk +uchod+ (automatycznie przerywa schodzenie i rozpoczyna nabieranie wysokości przez samolot . Większość specjalistów twierdziła, że naciśnięcie tego przycisku nie daje żadnego znaku na rejestratorze. Daje go dopiero aktywacja systemu automatycznego odejścia. Dopiero eksperyment ma wyjaśnić, że coś takiego zostało uruchomione" - mówił w ub. tygodniu płk Klich.

fot.
fot. PAP/Grzegorz Jakubowski

Według piątkowego "Naszego Dziennika" wtorkowy eksperyment na tupolowie wykazał, że mimo braku na lotnisku ILS, podczas lotu z wykorzystaniem tzw. automatycznego pilota, po naciśnięciu przycisku "uchod" samolot powinien odejść. Doniesień tych nie chce jednak komentować komisja. Jej członkowie tłumacząc, że nie mogą wypowiadać się na temat prac komisji.

Jerzy Miller wcześniej mówił, że raportu końcowego komisji można się spodziewać "w maju, a może w czerwcu", chyba że strona rosyjska przekaże któreś z dokumentów o które komisja wcześniej występowała.

rk