Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Szymon Gebert 03.05.2011

Komentarze na Wyspach: Osamę należało osądzić. Dlaczego go zabito?

Osamę bin Ladena należało pojmać i osądzić - uważa wielu brytyjskich komentatorów. Podkreślają też złą politykę informacyjną Waszyngtonu, który zmieniał opis wydarzeń towarzyszących śmierci najbardziej poszukiwanego człowieka na Ziemi.
Osama bin Laden w afgańskim Dżalalabadzie, 1988 rokOsama bin Laden w afgańskim Dżalalabadzie, 1988 rokFot. PAP/EPA
Posłuchaj
  • Brytyjski premier David Cameron: "10 lat po strasznej tragedii 11 września, gdy nastąpił koniec bin Ladena oraz wydarzyło się demokratyczne przebudzenie na Bliskim Wschodzie, musimy wykorzystać tę niezwykłą okazję, by wesprzeć decydujący przełom - odcięcie się od al-Kaidy i jadowitej ideologii, która sprawiła tyle cierpień i bólu tak wielu osobom p
Czytaj także

- Proces bin Ladena mógł zwrócić baczną uwagę na potężne instytucje i różne osoby, nie mówiąc o sojuszach, przesłankach oraz strategicznych kalkulacjach tkwiących u podłoża amerykańskiej "wojny z terrorem" - napisał na blogu Infernal Machine autor m.in. książki pod tym tytułem, Matthew Carr. Zdaniem tego komentatora wydarzeń bliskowschodnich i zagadnienia terroryzmu "trudno oprzeć się wrażeniu, że było zbyt wielu ludzi, którzy nie chcieli pójść na takie ryzyko i uważali szybki strzał w głowę za najskuteczniejszy sposób na wyeliminowanie go i zamknięcie mu ust".

Carr pisze w swoim ostrym komentarzu, że w jego opinii "bin Laden był w niewielkim stopniu zaangażowany w te ataki (na WTC i Pentagon 11 września 2001 roku - red.), jeśli w ogóle".

"Guardian": wojna z terroryzmem była prezentem dla al-Kaidy

Jeszcze agresywniej pisze komentator lewicowego i sceptycznego wobec amerykańskiej polityki "Guardiana". W swoim tekście pt. "Co by było, gdyby bin Laden stanął przed sądem?" Robert Lambert z "Guardiana" pisze, że "stratedzy, propagandyści, działacze i zwolennicy (al-Kaidy - red.) z ulgą przyjęli, że Osama bin Laden, ich symbol i lider, zginął śmiercią męczennika, a nie został schwytany żywcem i osądzony". - Planiści określający amerykańską politykę przeciwdziałania terroryzmowi popisali się brakiem zrozumienia swojej branży i podsycili ciągłość wojny z terrorem, która nasiliła ogólnoświatowe poparcie dla al-Kaidy, zamiast je zmniejszyć - uważa znawca tematyki krajów arabskich i terroryzmu, współzałożyciel European Muslim Research Centre.

- Gdy Tony Blair i George Bush stali ramię w ramie po zamachach 11 września, dla obu było jasne że działania wojska zastąpią śledztwa prokuratorów, jako wygodniejsze narzędzie walki z terroryzmem. Niestety, w Iraku i Afganistanie liczba ofiar cywilnych dalece przewyższyła liczbę zabitych domniemanych terrorystów: czy to kluczowych dowódców, jak bin Laden, czy niższej rangi, nikomu nieznanych postaci działających w imię al-Kaidy - napisano w "Guardianie". - W rezultacie wojna z terroryzmem straciła moralne prawo i została sprezentowana propagandystom al-Kaidy. Fakt, że najskuteczniejsze metody przeciwdziałania terroryzmowi są blisko związane ze skazywaniem spiskowców nie zajął głowy nikomu w Pentagonie, czy Whitehall (jedno z określen brytyjskiej administracji - red.) - konkluduje Lambert.

Telegraph: ile jeszcze szczegółów dotyczących ataku zostanie "uściślonych"?

Jeden z głównych komentatorów "Daily Telegrapha" od 30 lat, David Hughes, zwraca przede wszystkim w swoim felietonie uwagę na politykę informacyjną Waszyngtonu. - Wszystko szło tak dobrze. Biały Dom "uściślił" właśnie kluczowe elementy operacji specjalnej, która zakończyła się egzekucją Osamy bin Ladena. W szczególności, wskazał że lider al-Kaidy nie strzelał z AK-47, gdy zginął i, że jego żona ani nie zginęła, ani nie została wykorzystana jako żywa tarcza - zaczyna ironicznie swój tekst. - Te trzy istotne szczegóły ataku były tymi, które zdominowały okładki gazet na całym świecie - i żaden z nich nie okazał się być prawdą - podkreśla Hughes. Komentator zwraca uwagę, że źródłem informacji był John Brennan, doradca Baracka Obamy ds. kontrterroryzmu. - To, co politycy nazwali "wzorcem faktów" ("fact pattern" to określenie prawnicze na sposób przedstawienia faktów - red.) - a my nazwalibyśmy prawdą - wyszło na jaw dopiero po przesłuchaniu uczestników (operacji w Pakistanie - red.). To dość kłopotliwe. Otaczająca wojny mgła informacyjna doprowadza do pomyłek, ale czy nie byłoby sensowniej, gdyby Biały Dom najpierw przesłuchał wszystkich uczestników operacji, a dopiero potem wygłaszał nieścisłe relacje, które trafiłi na okładki? - pyta na koniec komentator "Telegrapha".