- Wszystkie cele NATO są celami wojskowymi. Oznacza to, że miejsca, które zaatakowaliśmy minionej nocy, były centrami dowodzenia libijskiej armii - powiedział o atakach, jakie przeprowadzono w nocy z poniedziałku na wtorek, generał Claudio Gabellini. Dziennikarze zachodni coraz częściej spekulują, że Muammar Kaddafi mógł już zginąć w jednym z nalotów, lub stać się celem obecnie prowadzonych.
Dowódca "Zjednoczonego Obrońcy" podkreślił, że w żadnym wypadku celem NATO nie są konkretne osoby, bo nie mieści się to w mandacie NATO. - Jesteśmy po to, by chronić ludność cywilną przed atakami, bądź ich groźbą, ze strony reżimu Kadafiego - dodał Gabellini.
Przyznał, że Sojusz nie ma żadnych dowodów na to, że Muammar Kaddafi wciąż pozostaje przy życiu. Dodał, że NATO informacja czy Kaddafi, żyje czy nie "niespecjalnie obchodzi".
Poniedziałkowa włoska "La Stampa" wyraziła wątpliwości co do tego, czy Kaddafi wciąż żyje. Według tej gazety w nalocie, w którym zginąć miał syn dyktatora Saif, faktyczną ofiarą był właśnie pułkownik. - Co stało się z Kadafim, który nie pokazuje się publicznie od 9 dni? Czy żyje? Czy został zabity albo ciężko ranny w bombardowaniu NATO? - pytał włoski dziennik.
Gazeta przypomniała, że ostatnia wypowiedź Kadafiego pochodzi z 30 kwietnia. Groził wtedy Włochom wojną. W nocy z 30 kwietnia na 1 maja w rezultacie bombardowania domu, w którym przebywał przywódca libijski, zginął jego syn Saif al-Arab wraz z żoną i trzema synami.
sg