Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Michał Chodurski 27.05.2011

Komisja o szczegółach katastrofy: samolot spadał 3,5 minuty, bez kapitana w kabinie

Piloci airbusa francuskich linii Air France, który w czerwcu 2009 r. spadł do Atlantyku, przez około minutę widzieli na urządzeniach dwie różne prędkości.
Airbus 330Airbus 330(fot. wikipedia)

Wyjątkowo silne turbulencje, chwilowa awaria czytnika prędkości i błąd pilotów - to przyczyny katastrofy samolotu Air France do której doszło 1 czerwca 2009 roku. Samolot lecący z Rio de Janeiro do Paryża runął do Atlantyku z 228 osobami na pokładzie.

Według informacji pochodzących z francuskiego Biura Dochodzeń i Analiz dzięki danym zawartym w dwóch czarnych skrzynkach udało się zrekonstruować ostatnie minuty poprzedzające katastrofę.

Zamarzły czujniki, wysiadł autopilot, kapitan wyszedł

Załoga samolotu chciała ominąć strefę wyjątkowo silnych turbulencji. Maszyna zakręciła w lewo o 12 stopni, ale mimo tego manewru znalazła się w strefie potężnych wstrząsów. Czujniki prędkości montowane w samolotach Airbus zamarzły. Przez 45 sekund piloci otrzymywali sprzecznie informacje dotyczące parametrów lotu. Awarii uległ automatyczny pilot.

Kapitan był nieobecny w kabinie, gdy maszyna zaczęła spadać - podali w piątek francuscy śledczy. Drugi pilot panował nad sytuacją, ale awaria czujników prędkości sprawiła, że samolot w błyskawicznym tempie zaczął ogonem opadać w stronę oceanu.

Pilot kurczowo przyciągał do siebie manetkę wierząc, że wyprowadzi maszynę do góry. Zdaniem ekspertów - to był błąd. Gdyby manetkę odepchnął - wyhamowałby opadanie i samolot odzyskałby równowagę. Co najwyżej skończyłoby się na przymusowym lądowaniu na morzu. Maszyna spadała do oceanu przez trzy i pół minuty. 

mch