Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Anna Wittenberg 15.06.2011

"Oburzeni" wzięli sprawy w swoje ręce

2 tysiące osób domagających się „rzeczywistej demokracji” blokuje w Barcelonie parlament Katalonii i nie pozwala wejść do środka deputowanym.
Oburzeni wzięli sprawy w swoje ręceEPA/JULIAN MARTIN

W środę rozpoczęła się w regionalnym parlamencie debata ws. ustawy budżetowej, która przewiduje spore oszczędności.

Deputowani, którzy chcieli dostać się na obrady są transportowani do parlamentu helikopterami. Wielu z tych, którzy zdecydowali się wejść głównym wejściem zostało oblanych farbą i obrzuconych śmieciami.

Kilkuset "Oburzonych", zwanych także "Ruchem 15 maja" od daty jego rozpoczęcia, spędziło noc z wtorku na środę przed parkiem Ciutadella. Wcześniej służby bezpieczeństwa zamknęły wejścia do parku, aby uniemożliwić protestującym utworzenia tam miasteczka namiotowego. „Oburzeni” otoczyli jednak teren i zablokowali wszystkie wejścia do parku.

- To jest nie do zaakceptowania, żeby w naszym kraju deputowani, którzy reprezentują obywateli, nie mogli w spokoju wykonywać swojej pracy - skarżył się lider katalońskiego rządu, Artur Mas, który do parlamentu został przewieziony helikopterem.

Jak donosi dziennik "El Pais", gdy deputowani szli korytarzem, w ich kierunku padały obelgi. Protestujący rzucali w nich różnymi przedmiotami, w tym skórkami od bananów. Jeden z członków parlamentu został pomalowany czerwonym sprayem. Na płaszczu jednej z deputowanych namalowano czarny krzyż.

W pobliskim posterunku policji na transport czeka wciąż około 50 deputowanych. Protestujący zapowiedzieli, że nie ruszą się spod parku i nie pozwolą deputowanym wrócić do domów.

"Ruch 15 maja" sam uważa się za obywatelski i apolityczny. Skupia przede wszystkim ludzi młodych, ale również emerytów, bezrobotnych czy niezadowolonych pracujących.

mr

/