Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 10.07.2011

Rocznica pogromu Żydów w Jedwabnem

W imieniu Rzeczypospolitej proszę o wybaczenie - napisał w liście do obecnych w Jedwabnem prezydent Bronisław Komorowski.
Rocznica pogromu Żydów w Jedwabnemfot. PAP/Artur Reszko
Posłuchaj
  • 70 rocznica pogromu w Jedwabnem: relacja Witolda Banacha (IAR)
  • Specjalny list w imieniu prezydenta Bronisława Komorowskiego odczytał Tadeusz Mazowiecki.
  • Przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Władysław Bartoszewski
  • O Polakach i Żydach mówią mieszkańcy Jedwabnego
Czytaj także

Prezydent podkreślił także odwagę swoich poprzedników w oczyszczaniu historii i zasługi w poprawie stosunków polsko-żydowskich, a także znaczenie symbolicznych przeprosin Aleksandra Kwaśniewskiego. Bronisław Komorowski napisał, że o tym, co stało się 70 lat temu, nie można zapomnieć i poprosił o wybaczenie w imieniu sprawców zbrodni. Po odczytaniu listu prezydenta rabin Michael Schudrich i ksiądz biskup Mieczysław Cisło odmówili modlitwę za zmarłych.

Obecny w Jedwabnem Aleksander Kwaśniewski, który 10 lat temu przepraszał w tym miejscu za zbrodnię popełnioną w 1941 roku, powiedział Radiu Białystok, że zrobiłby to także teraz, gdyż takiej tragedii "nie mamy prawa wymazać z pamięci".

Doradca prezydenta Tomasz Nałęcz powiedział, że to, co wydarzyło się 70 lat temu, powinniśmy traktować także jako przestrogę na przyszłość, aby takie zbrodnie więcej się nie powtórzyły.

/

Władysław Bartoszewski fot. PAP/Artur Reszko

Dwa wyznania

Przy pomniku upamiętniającym ofiary, usytuowanym w miejscu gdzie stała stodoła, w której spalono Żydów, spotkali się m.in. przedstawiciele Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z przewodniczącym prof. Władysławem Bartoszewskim, Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP z przewodniczącym Piotrem Kadlcikiem i naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta z prof. Tomaszem Nałęczem.

Obecni są także m.in.: b. prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, który 10 lat temu, podczas uroczystości w Jedwabnem, przeprosił za tę zbrodnię, oraz b. premier Tadeusz Mazowiecki.

Po raz pierwszy od 10 lat w obchodach uczestniczy hierarcha katolicki. To bp Mieczysław Cisło z Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Rady ds. Dialogu Religijnego Konferencji Episkopatu Polski. Dotychczas hierarchowie Kościoła nie brali udziału w oficjalnych uroczystościach w Jedwabnem.

Spaleni żywcem

W niedzielę mija 70. rocznica pogromu Żydów w Jedwabnem na Podlasiu. Masakry żydowskich mieszkańców miasteczka dokonano 10 lipca 1941 roku. Spędzono ich na rynek, po czym co najmniej 300 osób zamknięto w stodole i spalono żywcem. Wcześniej, gdy Żydów gromadzono na rynku, w nieustalony sposób zabito co najmniej 40 osób.

Od 2000 roku śledztwo w sprawie mordu prowadził IPN. Wykluczył on, by w Jedwabnem zamordowano 1600 Żydów. Taką liczbę podał Jan Tomasz Gross w książce "Sąsiedzi", która wywołała publiczną debatę o stosunkach polsko-żydowskich. Zgodnie z ustaleniami IPN, który w 2003 roku umorzył śledztwo w sprawie Jedwabnego, Polacy odegrali decydującą rolę w zbrodni, choć jej inspiratorami byli Niemcy. W 2001 roku ku czci pomordowanych wzniesiono pomnik.

Obchody przełomowe

Przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Władysław Bartoszewski ocenia, że tegoroczne uroczystości upamiętniające żydowskie ofiary zbrodni w Jedwabnem można uważać za przełomowe.

Wyjaśnia, że w uroczystości 70. rocznicy mordu, po raz pierwszy w historii obok duchownego żydowskiego we wspólnej modlitwie łączą się duchowny katolicki, biskup Mieczysław Cisło, przewodniczący Episkopatu do spraw Dialogu z Judaizmem.

Profesor Bartoszewski w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową podkreślał, że tegoroczne uroczystości mają zdecydowanie bardziej symboliczny wymiar niż te sprzed 10 lat, kiedy odsłonięty został pomnik ofiar. Zdaniem profesora, obecne uroczystości mają znamiona "daleko idącego postępu w rozwoju dobrych stosunków międzyludzkich". To, że biskup katolicki razem z rabinem Michaelem Schudrichem pomodlą się za zmarłych, ma wielkie znacznie psychologiczne i moralne i to będzie, zdaniem profesora Bartoszewskiego, dostrzeżone przez cały katolicki świat.

Profesor Bartoszewski uważa, że Polacy wykonali ogromną pracę na rzecz rozliczenia się z tragicznymi i mrocznymi wydarzeniami z naszej historii oraz podjęli próbę pojednania zarówno z oprawcami jak i naszymi ofiarami. Takie procesy, u narodów poranionych, a takimi są Polacy i Żydzi, muszą zachodzić by oszczędzić dramatycznych doświadczeń przyszłym pokoleniom.

"Ciemnota i uleganie instynktom"

Władysław Bartoszewski podkreśla, że o zbrodni w Jedwabnem powinniśmy pamiętać dla higieny psychicznej a jako Polacy, chrześcijanie, Europejczycy musimy pamiętać o tym, do czego prowadzi ciemnota, niewiedza i uleganie instynktom. Zło w ludziach bez względu na narodowość, wyznanie jest uniwersalnym problemem i to powinno nam dawać do myślenia.

Władysław Bartoszewski w czasie wojny współpracował w Warszawie z Radą Pomocy Żydom, już w 1942 roku dowiedział się o tragedii w Jedwabnem. Jak wspomina do dziś nie może się z tym wydarzeniem pogodzić.

Mieszkańców Jedwabnego nie było

W niedzielnych obchodach nie uczestniczyły ani władze miasta ani jego mieszkańcy. Ich sytuacja jest trudna; czują się oskarżeni o zbrodnię, której dokonali przodkowie - wyjaśnił PAP obecny na uroczystości ks. Adam Boniecki.

Przed rocznicą burmistrz miasta Krzysztof Moenke powiedział PAP, że co roku wszyscy interesują się Jedwabnem tylko przy tej okazji. Dodał, że wolą jego wyborców jest, by nie było go na uroczystościach.

Mieszkańcy od lat nie przychodzą przed pomnik. Nie chcą rozmawiać o tamtych wydarzeniach. W niedzielę było ich niewielu, m.in. uczennice gimnazjum w Jedwabnem: Marta, Kinga i Kasia. Mówiły, że przyszły na obchody z ciekawości. Przyznały, że słyszały od rodziców o tym, co tu się wydarzyło, ale nie znają szczegółów. Dodały, że nie uczą się o tym w szkole.

Trudną sytuację mieszkańców Jedwabnego wyjaśniał ks. Boniecki. Według niego, czują się oni oskarżeni o zbrodnię, której dokonali ich przodkowie. "To jest coś, wobec czego człowiek staje bezradny. To poczucie, że jest się napiętnowanym i jest to nie do wytrzymania. Dlatego chyba nie trzeba tu niczego przyspieszać" - powiedział ks. Boniecki pytany, jak nawiązać dialog z mieszkańcami. Dodał, że jest to zadanie dla lokalnego duchownego i nauczycieli, ale na efekty takiej pracy trzeba czekać.

agkm