Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Anna Wittenberg 09.08.2011

„Wybraliśmy zbyt długą drogę, by dostać się na Utoyę”

Norwescy policjanci przyznali, że po ataku na wyspę Utoya nie wybrali najkrótszej możliwej drogi. Wybrali 3,6 km zamiast jedynie 670 metrów.

Według publicznej telewizji NRK członkowie interwencyjnej jednostki policji z Oslo, położonego ok. 40 km od jeziora, na którym znajduje się Utoya, wsiedli do łodzi ok. 3,6 km od wyspy, podczas gdy mogli wyruszyć z nabrzeża oddalonego o 670 metrów.

- Okazało się, że miejsce to było nieodpowiednie - przyznał w telewizji przedstawiciel policji w Oslo Johan Fredriksen.

Dodatkowo, po analizie amatorskich nagrań okazało się, że ponton, którym płynęli policjanci był przeciążony i w czasie drogi zaczął nabierać wody. Policja informowała natomiast, że policyjna łódź miała awarię silnika. Dopiero później funkcjonariusze przesiedli się do cywilnych, znacznie szybszych łodzi.

Ocaleni ze strzelaniny, a także przedstawiciele mediów krytykowali policję za opóźnienie w podjęciu akcji. Norweskie służby bronią się tym, że były zaangażowane w opanowanie sytuacji, która zaistniała po wybuchach w centrum Oslo.

32-letni prawicowy ekstremista Anders Behring Breivik 22 lipca dokonał tego zamachu prawdopodobnie po to, by odciągnąć uwagę od masakry, jakiej zamierzał dokonać na wyspie Utoya. Sprawca strzelaniny został aresztowany ok. godziny od odebrania przez policję pierwszych sygnałów o sytuacji na wyspie. W obu zamachach - na wyspie Utoya i w norweskiej stolicy - zginęło w sumie 77 osób. Sprawca przyznał się do winy.

wit