Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 10.08.2011

Napieralski jako mąż stanu uderzy w rząd Tuska

W swoich spotach SLD będzie wytykał bierność rządu i prezentował swojego lidera jako męża stanu. Część ekspertów uważa to za ryzykowny pomysł.
Grzegorz NapieralskiGrzegorz Napieralskinapieralski. com

Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", Sojusz rozpocznie w środę kampanię emisją trzech spotów. W radiowych reklamówkach będzie można usłyszeć, że rząd Donalda Tuska jest bierny, nieudolny i nie reaguje na wyzwania zmieniającej się UE, a jedyną nadzieją na lepszą przyszłość jest szef SLD.

W jednym ze spotów Grzegorz Napieralski przekonuje, że "nowe źródła energii to nowy kształt powiązań gospodarczych i politycznych sojuszy", czego nie dostrzegają "polityczni celebryci pochłonięci uściskami dłoni".

- Chodzi nam też o rozpoczęcie dyskusji o ważnych problemach społecznych - mówi rzecznik SLD Tomasz Kalita

Jak ocenia Wojciech Jabłoński, politolog z UW, "to ryzykowny zwrot w kampanii SLD", mogący prowadzić do jednocyfrowego wyniku wyborczego.

- Łamie zasadę spójności przekazu, bo do tej pory Napieralski przyzwyczaił nas, że jego pojawienie się oznacza rozrywkę. I chyba byłoby lepiej, żeby przy tym pozostał, bo na wylansowanie nowego wizerunku jest za mało czasu - mówi politolog.

Z kolei Rafał Chwedoruk, politolog z UW, uważa, że zwrot SLD w kierunku debaty merytorycznej jest pozytywny. - Lepiej późno niż wcale - komentuje. Podkreśla, że "najwyższy też czas, żeby SLD sobie odpowiedział na pytanie, co dla niego jest ważniejsze w tej kampanii - koleje czy geje, poważne problemy społeczno-gospodarcze czy eksperymenty kulturowe w stylu Zapatero". - Te drugie jak dotąd nie przysporzyły mu wyborców - podkreśla Chwedoruk.

"Rzeczpospolita"/mr