Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Katarzyna Karaś 06.10.2011

Gadżety w roli kiełbasy wyborczej

Baloniki, breloczki do kluczy, ciastka, a nawet płyn do mycia naczyń: takie prezenty rozdawali kandydaci w kampanii wyborczej.
Gadżety w roli kiełbasy wyborczejfot. screen ze strony PSL

Kandydaci SLD ochoczo korzystali z gadżetów. Najoryginalniejszy był Marek Dyduch - rozdawał buteleczki z płynem do mycia naczyń czy podszewki na poduszki. Inni nie byli gorsi: startująca z Gliwic Elżbieta Kwaśnicka rozdawała przed kopalnią pączki, Piotr Gadzinowski wręczał warszawiakom prezerwatywy, a kandydaci z Białymstoku wabili przechodniów lizakami i grą planszową "Jutro bez obaw" - informuje "Rzeczpospolita".

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

PSL zamieścił na stronie internetowej listę drobiazgów, które kandydaci mogli zamawiać, m.in. zawieszki zapachowe do aut, breloczki do kluczy, na których można wypisać grupę krwi, termometry, kamizelki i opaski odblaskowe.

Oficjalnie PiS niczym nie kusił wyborców. PiS ma jednak swój gadżet w tej kampanii - jest nim papryka, masowo rozdawana na konwencjach i spotkaniach. Partię zainspirował plantator papryki, który pytał premiera "Jak żyć?".

Od gadżetów generalnie odżegnuje się również PO. Ale niektórzy kandydaci z Mazowsza rozdawali wyborcom odblaskowe naklejki.

Zobacz także: WYBORY NA ŻYWO>>>

Według Joanny Gepfert, eksperta ds. marketingu politycznego, gadżety to dobry pomysł, zwłaszcza gdy jest dużo niezdecydowanych wyborców. - Płyn do mycia naczyń czy balonik to dobra inwestycja, ale np. pączek to żaden gadżet, tylko słodka chwila, o której zaraz się zapomina - podkreśla Joanna Gepfert.

PAP,kk

/