Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 01.11.2011

Meksyk: w wojnie z gangiem zginęły 43 tysiące ludzi

Już 5 lat trwa wojna rządu Meksyku z kartelami narkotykowymi, rozpoczęta przez prezydenta Felipe Calderona.
Protest przeciw przemocy w stolicy MeksykuProtest przeciw przemocy w stolicy Meksykufot. PAP/EPA/MARIO GUZMAN

W ocenie amerykańskich komentatorów i ekspertów, bilans wojny jest co najmniej dwuznaczny.

Połączone siły armii i policji federalnej urządzają obławy na gangsterów i konfiskują transporty kokainy. Akcje te zaowocowały aresztowaniami bossów niektórych gangów i szeregowych ich członków. Wielu z nich zginęło. Jednak zbrojne walki powodują także liczne ofiary wśród żołnierzy i policjantów, a także ludności cywilnej. Według meksykańskiej opozycji i obrońców praw człowieka, niewinnych cywilów ginie nawet więcej niż gangsterów. Jak się oblicza, od początku wojny proklamowanej przez Calderona, w Meksyku śmierć poniosło już około 43 tys. ludzi.

W dalszym ciągu nieuchwytny pozostaje szef najpotężniejszego kartelu Sinaloa z północno-zachodniej części Meksyku, 54-letni Joaquin Guzman, pseudonim "El Chapo" (Mały). Syn wieśniaka, który ukończył zaledwie 3 klasy szkoły podstawowej, uchodzi dziś za jednego z najbogatszych ludzi na świecie, posiada prywatną armię 300 ochroniarzy i porównywany jest do Ala Capone i Osamy bin Ladena.

Rząd USA wyznaczył nagrodę 5 milionów dolarów za pomoc w jego w schwytaniu. Krytycy rządu w Meksyku podejrzewają jednak, że Guzman jest skrycie chroniony przez władze.

Rośnie również w potęgę gang Zetas, który w odróżnieniu od innych nie specjalizuje się w handlu narkotykami, tylko w porwaniach, wymuszaniu okupów. Gang składa się głównie z byłych wojskowych i policjantów. Przypisuje mu się najbardziej okrutne zbrodnie, m.in. masowe egzekucje ludzi udających się na emigracje zarobkową do USA.

PAP, agkm

Zobacz galerię: dzień na zdjęciach