Silvio Berlusconi spóźnił się do Kwirynału o pół godziny: tyle czasu zajęło mu bowiem spotkanie z kierownictwem swej partii Lud Wolności. Jej władze nalegały na byłego już premiera, by w rozmowie z szefem państwa postawił kilka żądań, między innymi aby w rządzie ocalenia narodowego, którym kierować będzie ekonomista Mario Monti, wicepremierem był najbliższy współpracownik Berlusconiego, dotychczasowy szef urzędu rady ministrów Gianni Letta.
Przez cały wieczór pod siedzibą premiera, a następnie pod jego rzymską rezydencją i Kwirynałem, gromadziły się tysiące Włochów, którzy wyrażali swoją radość z jego odejścia. Były okrzyki, śpiewano "Alleluja" Haendla, widać było transparenty z napisem "12 listopada - święto wyzwolenia".
Po dymisji premiera prezydent Napolitano rozpocznie konsultacje w sprawie rozwiązania kryzysu. Zaczną się i zakończą już w niedzielę, tak aby w poniedziałek, gdy otwarte zostaną giełdy, Włochy miały już nowy rząd. Cieszący się większym zaufaniem i szacunkiem od poprzedniego.
IAR/mch