Rząd na wtorkowym posiedzeniu ma się zająć projektem budżetu na przyszły rok. W dokumencie skierowanym przez resort finansów do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów założono, że w przyszłym roku deficyt nie przekroczy 35 mld zł, a wzrost gospodarczy wyniesie 2,5 proc. PKB.
W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk powiedział, że wariant budżetu z 2,5 proc. wzrostem jest "ostrożny". Zapewnił, że zarówno on, jak i minister finansów Jacek Rostowski są przekonani, że w Polsce możliwy jest większy wzrost gospodarczy w przyszłym roku.
Główny ekonomista Nordea Bank Polski Piotr Bujak uważa, że przy konstruowaniu budżetu należy przyjmować jak najbardziej ostrożne założenia. – Spodziewane przyjęcie wzrostu gospodarczego na poziomie 2,5 procent to wcale nie jest takie ostrożne, konserwatywne podejście – zauważył.
– Założenie deficytu budżetu centralnego na poziomie 35 mld zł stawia pod znakiem zapytania to, czy w przyszłym roku możliwa jest tak znaczna, jak rząd planuje, redukcja deficytu całego sektora finansów publicznych z 5 procent PKB do około 3 procent w przyszłym roku. To by sugerowało, że zacieśnienie polityki fiskalnej będzie odbywać się poza budżetem centralnym, w samorządach i w sektorze ubezpieczeń społecznych – uważa ekonomista.
Pod koniec ubiegłego tygodnia wiceminister finansów Hanna Majszczyk poinformowała, że projekt przyszłorocznej ustawy budżetowej zostanie przedłożony Sejmowi w najbliższych dniach.
IAR, PAP, agkm
Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach >>>