Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Sylwia Mróz 16.01.2012

Najbardziej znienawidzony Włoch: kapitan Costy Concordii

Coraz więcej osób swoją złość w związku z postawą Francesco Schettino wylewa na portalach społecznościowych.
Francesco SchettinoFrancesco SchettinoPAP/EPA/ENZO RUSSO

Kapitan Costy Concordii bardzo szybko stał się najbardziej znienawidzonym człowiekiem we Włoszech. Setki ludzi wypisują na jego temat bardzo nieprzychylne komentarze m.in. na Facebooku. Wielu ludzi podkreśla, że „bawił się życiem pasażerów swojego statku”.

Po przerwie, spowodowanej ruchem statku Costa Concordia, wznowiono akcję poszukiwania 16 zaginionych. Akcję przerwano, gdy z powodu podniesienia się fal leżący na Morzu Tyrreńskim przewrócony statek zaczął się poruszać.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Ze względów bezpieczeństwa ratownicy zostali ewakuowani z pokładu i okolic statku. W krótkim czasie statek przesunął się o 9 centymetrów w pionie. Szanse na znalezienie żywych ludzi we wraku są oceniane jako minimalne.

Na konferencji prasowej w Genui dyrektor generalny armatora wycieczkowca, Costa Crociere, Pierluigi Foschi oświadczył, że firma zapewni pomoc prawną aresztowanemu kapitanowi Francesco Schettino, któremu zarzuca się doprowadzenie do katastrofy.

Błąd ludzki

- Ale nie możemy zaprzeczyć, że był to błąd ludzki - przyznał Foschi. Potwierdził stanowisko prokuratury, że nie zostały zachowane procedury i zlekceważono zasady postępowania. Wyjaśnił zarazem, że kapitan, oskarżany o ucieczkę z pokładu jeszcze w trakcie ewakuacji i mimo panującego na nim chaosu, pozostał na nim "długo". Sprawa ta - zapowiedział - będzie jednak dogłębnie wyjaśniana.

Odnosząc się do opinii prokuratury, według której to obranie złego kursu i przybliżenie się do wyspy Giglio było bezpośrednią przyczyną wpadnięcia na skały, szef firmy oznajmił, że "manewr ten nie miał aprobaty ani zgody Costa Crociere". Mimo to "został wykonany" - ocenił Pierluigi Foschi.

Kierujący dochodzeniem prokurator Francesco Verusio po raz kolejny odrzucił linię obrony kapitana, utrzymującego, że skały, na które wpadł liniowiec, nie były zaznaczone na mapach.

Smutny kapitan

Tymczasem władze więzienne poinformowały, że kapitan, który przebywa w areszcie, ma stały nadzór i jest pod opieką psychologa. Adwokat kapitana Schettino oświadczył natomiast, że jego klient jest "zasmucony z powodu ofiar i głęboko wstrząśnięty tym, co się stało".

We wtorek Schettino ma zostać przesłuchany. Prokuratura zarzuca mu obranie złego kursu w kierunku wyspy Giglio, nieumyślne spowodowanie śmierci i porzucenie statku. Prokurator ogłosił, że do tej pory przesłuchano kilkuset świadków, zarówno członków załogi, jak i pasażerów, oraz ratowników. Na wtorek zapowiedziano przesłuchanie kapitana.

W poniedziałek zaś przesłuchana została osoba, którą uważa się za kluczową w tym dochodzeniu. To mieszkający na wyspie Giglio emerytowany admirał Mario Palombo, uważany za legendarną postać włoskiej marynarki. Według wstępnych ustaleń kapitan statku Costa Concordia podpłynął do wyspy, by pozdrowić weterana żeglugi syreną okrętową. Tego wieczora admirała nie było jednak w domu.

/



Włoski minister ochrony środowiska Corrado Clini oświadczył, że zagrożenie dla malowniczej wyspy Giglio i całego archipelagu z powodu wylewania się paliwa ze statku jest bardzo duże.

Dotychczas potwierdzono, że w rezultacie uderzenia w piątek wieczorem statku wycieczkowego o skały tuż przy wyspie Giglio w Toskanii zginęło sześć osób. Kilkunastu pasażerów i członków załogi zaginęło. Istnieją rozbieżności co do danych, dotyczących osób poszukiwanych. Strona niemiecka poinformowała, że nie wiadomo, co stało się z 10 obywatelami tego kraju. Nieznany jest też los turystów innej narodowości. Włosi mówią o 16 zaginionych i weryfikują listy poszukiwanych, przedstawiane przez ambasady.

/
/
/
(fot.
(fot. PAP/EPA/MASSIMO PERCOSSI)



Facebook, IAR, PAP/ sm