Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Szymon Gebert 21.02.2012

Syryjskie miasto pod ciężkim ostrzałem

Co najmniej 21 osób zginęło, a około 340 zostało rannych w wyniku ostrzału artyleryjskiego dzielnicy Baba Amro w zbuntowanym mieście Hims, na zachodzie Syrii - poinformowali obrońcy praw człowieka.
Zniszczony dom w dzielnicy Baba AmrZniszczony dom w dzielnicy Baba AmrFot. PAP/EPA/LOCAL COORDINATION COMMITTES

Poprzedni bilans mówił o 12 zabitych i około 100 rannych.

Dzielnica znajduje się pod kontrolą opozycji walczącej z reżimem Baszara el-Asada. Według świadków opozycyjna Wolna Armia Syryjska broni tej części miasta przed wojskiem.

- Rano armia (prezydenta Baszara el-Asada - PAP) odpowiedziała ostrzałem z dział kalibru 130 mm - powiedział jeden z obrońców praw człowieka Nader al-Husejni.

Odnaleziono 21 ciał; wiele wydobywano spod gruzów. - Inne nadal są pogrzebane - poinformował inny działacz, cytowany przez agencję Reutera.

Masowe ucieczki

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że na Baba Amro od wtorkowego poranka spadło co najmniej 250 pocisków i rakiet.

Ocenia się, że z Baba Amro uciekło 60 proc. ze 100 tysięcy mieszkańców dzielnicy. Obserwatorium poinformowało, że pod ostrzałem znalazły się też dwie inne dzielnice miasta, Chalidija i Karm el-Zejtun.

Właśnie na Hims, trzecim co do wielkości mieście kraju, koncentrują się w ostatnich dwóch tygodniach ataki sił rządowych. 3 lutego wojsko wierne Asadowi rozpoczęło ofensywę na miasto, w wyniku której zginęło kilkaset osób. Źródła w opozycji twierdzą, że czołgi znajdują się już w sąsiadującej z Baba Amro dzielnicy Inszaat. Według Obserwatorium ponad 50 pojazdów opancerzonych kieruje się z Damaszku do Hims.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>


Mija blisko rok, od kiedy w Syrii rozpoczęły się demonstracje przeciwko reżimowi prezydenta Asada. Początkowo pokojowe wystąpienia, brutalnie tłumione przez władze, przerodziły się w opór zbrojny. Przeciwko Asadowi zwrócili się dezerterzy z armii, którzy utworzyli Wolną Armię Syryjską, walczącą z siłami rządowymi.

Według obrońców praw człowieka konflikt pochłonął już około 7 tys. ofiar.

Odpowiedzialność za rozlew krwi większość światowej opinii publicznej przypisuje głównie władzom w Damaszku. Ostatni styczniowy bilans ONZ mówił o 5,4 tys. zabitych. Od tego czasu ONZ nie aktualizuje liczby ofiar, ponieważ trudno jest zweryfikować nadchodzące doniesienia o zabitych.

Władze syryjskie twierdzą z kolei, że "terroryści" chcą podzielić kraj. Rząd twierdzi, iż zbuntowana ludność i wspierający ją żołnierze są świetnie uzbrojeni i posiadają m.in. broń izraelską.

sg, mr