Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Gabriela Skonieczna 02.04.2012

Deregulacja zawodów to "bunt wykształciuchów"?

Około 20 samorządów zawodów zaufania podpisało w poniedziałek apel do rządu i parlamentu, sprzeciwiając się ewentualności wykreślenia z konstytucji artykułu o tworzeniu tych samorządów.
Sejm RPSejm RPFlickr/Radio Nederland Wereldomroep

Chodzi o zgłoszony przez polityków PiS postulat usunięcia z konstytucji art. 17, mówiącego o tym, że "w drodze ustawy można tworzyć samorządy zawodowe, reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony". Politycy tej partii zapowiedzieli to po spotkaniu z ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem. Ich zdaniem tylko wtedy będzie można spowodować rzeczywistą deregulację zawodów.

"Bunt wykształciuchów" i "dyktatura ciemniaków"
Według autorów apelu inicjatywa ta "spotkała się z ciepłym przyjęciem przez niektórych przedstawicieli rządu i część parlamentarzystów". Jak przypominał prezes NRA mec. Andrzej Zwara, po tym jak PiS ogłosił propozycję wykreślenia art. 17 konstytucji, ze strony rządu nie padło oświadczenie, że nie ma powodu zmieniać tego przepisu.
- Tak się składa, że dziś przypada 15. rocznica uchwalenia naszej konstytucji i dziś mamy ten "bunt wykształciuchów" - mówił Zwara. Jak podkreślił, przed 15 laty uznano, że nie ma społeczeństwa obywatelskiego bez samorządów zaufania publicznego, bo to istotny element decentralizacji państwa. - Samorządy zawodowe to nie grupy interesu, lecz wyraz rezygnacji państwa z rządzenia całym społeczeństwem. A dziś politycy mówią: trzeba wrócić do starego i zlikwidować art. 17. Skoro wierzymy w społeczeństwo obywatelskie, to chrońmy konstytucję i nie pozwalajmy na jej zmianę - to przecież akt prawny na wiele lat. Nie pozwólmy powrócić dyktaturze ciemniaków - apelował. Mec. Zwara podkreślił, że nie chodzi o obronę przywilejów, ale nie zwalniajmy profesji zaufania publicznego z obowiązków.

Zbyt wiele jest regulowanych zawodów
I prezes Sądu Najwyższego Stanisław Dąbrowski uważa, że liczba zawodów regulowanych prawdopodobnie jest zbyt duża. - Pomijając otoczkę propagandową minister Gowin trafnie zwrócił uwagę, że nie wszystkie zawody muszą być regulowane, z całym szacunkiem dla np. przewodników turystycznych. Ale zawody zaufania publicznego to co innego - one wymagają nie tylko wybitnego profesjonalizmu, ale też wysokich wymogów etycznych i moralnych. Nie można powiedzieć, że wszystko pozostawimy rynkowi - dodał. W jego opinii dopuszczenie do zawodów zaufania publicznego ludzi, którzy nie spełniają tych wymogów, to "wprowadzanie lisa do kurnika i może spowodować chaos społeczny i zburzenie zaufania do tych zawodów".
Dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z UW, podkreślał, że zmiana konstytucji to ostateczność, gdy zamierzonego celu nie można inaczej osiągnąć. Jego zdaniem, gdyby nawet uchylono art. 17 konstytucji, a w ślad za tym ustawowo zlikwidowano by adwokaturę, to taka likwidacja również naruszałaby konstytucję. "Trzeba byłoby też zmienić inne artykuły konstytucji i jej preambułę, a przez to - zmienić tożsamość państwa" - powiedział. Zaznaczył przy tym, że nigdzie nie udowodniono, by likwidacja art. 17 doprowadziła do spadku bezrobocia - jak mówią autorzy projektu.

Zdaniem byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Jerzego Stępnia próba likwidacji art. 17 to w istocie zamach na decentralizację państwa. "Ale że to słowo kojarzy się pozytywnie, to wymyślono słowo-wytrych: deregulacja" - powiedział.

Czy konstytucja potrzebuje zmian?
Tak samo uważa prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Konstanty Radziwiłł. - Jeśli zmieniać konstytucję, to należy ją raczej dopełnić - jeśli samorząd zawodowy jest formą sprawowania imperium państwa, to on powinien podejmować decyzje wiążące członków samorządu do końca - tak jak samorząd terytorialny wydaje akty prawa miejscowego" - mówił. Radziwiłł przypomniał, że Węgry kilka lat temu zlikwidowały obowiązek przynależności lekarzy do samorządu zawodowego, a przed rokiem ten obowiązek przywróciły, bo samorząd okazał się rozwiązaniem potrzebnym - także dla pacjentów.
Treść apelu popiera, ale nie podpisuje się pod nim, Krajowa Rada Radców Prawnych. Jak mówił w poniedziałek wiceszef KRRP Dariusz Sałajewski, radcy mają wątpliwość, czy samo wyrażanie sprzeciwu wobec polityków będzie skuteczne. "Uważamy, że kierowanie apelu do rządu jest przedwczesne - bo z rządu nie wychodzą propozycje zmian konstytucji - dlatego powstrzymujemy się przed podpisaniem apelu. Lepiej apelować do mediów i opinii publicznej, aby odkłamać wizerunek samorządów zawodowych, który od lat przedstawiany jest w sposób absolutnie nierzeczywisty" - powiedział.

gs