Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Artur Jaryczewski 24.04.2012

Sprawa Sawickiej jak "Śniadanie u Tiffany'ego"?

Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał mów końcowych obrońców sądzonej za korupcję byłej posłanki PO Beaty Sawickiej. Chcą uniewinnienia.
Sprawa Sawickiej jak Śniadanie u Tiffanyego?Avjoska/Wikimedia Commons

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

- Agent Tomek z CBA wywołał uczucie u oskarżonej o korupcję Beaty Sawickiej, by łatwiej nią manipulować - mówił przed Sądem Okręgowym w Warszawie obrońca byłej posłanki PO mec. Jacek Dubois. W swej mowie domagając się uniewinnienia nawiązywał do literackich i filmowych wzorców "miłości platonicznej". - Były takie filmy, jak "Śniadanie u Tiffany'ego" czy „Między słowami”, gdzie wszystko dzieje się w głowach ludzi. Ten drugi film nakręciła kobieta, bo żaden mężczyzna nie byłby w stanie. A kobiety czują inaczej. W tym filmie nie ma ani pół słowa o uczuciu. Nie ma dotyku. A tymczasem ta dwójka przeżywa olbrzymie emocje - wszystko się dzieje wewnątrz. Emocje i namiętności, które nie zostały wyrażone. Czy trzeba powiedzieć „kocham cię” i pójść z kimś do łóżka, żeby wyrazić emocje? - pytał adwokat.

Jego zdaniem w sprawie Sawickiej "dokonano wszelkich manipulacji, aby teraz móc na sali sądu twierdzić, że to była jedynie relacja służbowa". Tak mówił przed tygodniem prok. Rafał Maćkowiak, przywołując słowa samej Sawickiej, która drugiemu agentowi CBA miała powiedzieć, że nic ją nie łączy z agentem Tomkiem.

Na dowód tych bliskich relacji Dubois przypomniał fakty znane z akt sprawy: wspólne wyjścia do kina, wizyty w pokoju hotelowym, wspólne śpiewanie piosenek, tańce, smsy po północy, wysyłanie sobie kwiatów i obdarowywanie się prezentami. - Czy ktokolwiek z nas miał taką służbową znajomość? A co na to powiedziałby nasz partner życiowy? - pytał retorycznie.

Prokurator żąda dla Beaty Sawickiej pięciu lat więzienia i 54 tysięcy złotych grzywny. Obaj obrońcy byłej posłanki PO wnieśli o uniewinnienie. Ich zdaniem, Sawicka padła ofiarą CBA, które w tej sprawie nadużyło swych uprawnień.

Beata Sawicka jest oskarżona o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, a w konsekwencji przyjęcie 100 tysięcy zł łapówki i powoływanie się na wpływy w organach władzy. O to samo oskarżono burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Sąd zakończył posiedzenie, które zostanie wznowione 10 maja.

aj