Jeszcze w poniedziałek Leszek Miller miał wątpliwości, czy jest sens zbierać podpisy, ale jednak zmienił zdanie po rozmowach z kolegami z partii i ludźmi, którzy przyjechali na pierwszomajowy pochód do Warszawy. Mówili mu, że te podpisy to jest forma protestu przeciwko niekorzystnym dla nich zmianom. Miller powiedział, że zebrano już 400 tysięcy podpisów.
Lider SLD nie wykluczał rezygnacji z wniosku, bo - jak tłumaczył - kluby PO, PSL i Ruch Palikota mają większość parlamentarną, która pozwoli na odrzucenie wniosku. Mówił, że w tej sytuacji zbieranie podpisów pod wnioskiem może się okazać bezzasadne.
We wtorek Leszek Miller zapowiedział, że jeżeli Sojusz Lewicy Demokratycznej wygra wybory lub będzie współrządzić, to doprowadzi do korekty reformy.
Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach >>>
IAR, aj