Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Katarzyna Karaś 07.05.2012

Nie będzie śledztwa ws. telefonu Lecha Kaczyńskiego

Chodzi o domniemaną kradzież impulsów, do której miało dojść 10 i 11 kwietnia 2010 roku, czyli po katastrofie smoleńskiej.
Wrak TU-154, który rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 rokuWrak TU-154, który rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 rokuWłodzmierz Pac, Polskie Radio

Jak poinformował "Nasz Dziennik", po katastrofie w Smoleńsku ktoś na terenie Federacji Rosyjskiej "grzebał" przy telefonie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ustaliła, że odsłuchiwano pocztę głosową.
Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, płk Zbigniew Rzepa, poinformował, że w lipcu 2011 roku do prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęła opinia biegłego z departamentu bezpieczeństwa teleinformatycznego ABW zawierająca wyniki badań telefonów komórkowych i innego sprzętu elektronicznego należącego do ofiar katastrofy. Sprzęt ten był zabezpieczony na miejscu zdarzenia i 13 kwietnia 2010 roku przekazany stronie polskiej.
Połączenia po katastrofie
Jak zaznaczył płk Rzepa, z treści opinii wynikało m.in., że określona karta SIM działająca w jednym z telefonów komórkowych, logowała się po raz ostatni do sieci Federacji Rosyjskiej. Prokuratura wojskowa, w związku ze sprawą, zwróciła się do operatora sieci o wykaz połączeń z 10 kwietnia. Ustalono, że po katastrofie miały miejsca dwa połączenia wychodzące z telefonu użytkowanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego: pierwsze o godz. 12.46, a drugie o godz. 16.24 czasu polskiego. W dniu 11 kwietnia 2010 roku wykonano jedno połączenie wychodzące o godz. 12.18 czasu polskiego. Były to połączenia z pocztą głosową. Za wykonanie tych połączeń obciążona została Kancelaria Prezydenta.
Rzecznik NPW wyjaśnił, że śledztwo prowadzone przez WPO dotyczy okoliczności katastrofy smoleńskiej, zaś połączenia odbyły się już po katastrofie, wobec czego kwestia ta nie ma bezpośredniego związku z przedmiotem śledztwa prowadzonego przez prokuraturę wojskową. - WPO zdecydowała o wyłączeniu materiałów dotyczących tej sprawy do odrębnego postępowania i przekazaniu ich Prokuraturze Okręgowej w Warszawie - dodał.
Zobacz serwis specjalny: SMOLEŃSK 2010>>>
To nie koniec sprawy
W grudniu 2011 roku, z braku cech przestępstwa, Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła śledztwa ws. domniemanej kradzieży impulsów na szkodę Kancelarii Prezydenta RP. Jak wyjaśnił rzecznik prok. Dariusz Ślepokura, postępowanie było prowadzone pod kątem art. 285 par. 1 Kodeksu karnego, który przewiduje do lat trzech więzienia dla kogoś, kto "włączając się do urządzenia telekomunikacyjnego, uruchamia na cudzy rachunek impulsy telefoniczne". - Warunkiem tego przestępstwa jest włączenie się do urządzenia, o czym nie można mówić w niniejszej sprawie - dodał prokurator.
Z decyzją zapoznał się departament postępowania przygotowawczego Prokuratury Generalnej. - W poniedziałek PG wystąpiła do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o przeanalizowanie tej decyzji m.in. pod kątem ewentualnego dalszego kontynuowania postępowania - powiedział rzecznik prasowy PG prok. Mateusz Martyniuk.
Mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik rodziny Kaczyńskich, powiedział, że wystąpi o doręczenie mu przez prokuraturę grudniowej decyzji. - Będziemy rozważali zaskarżenie odmowy wszczęcia śledztwa - dodał.
Decyzja jest prawomocna, bo Kancelaria Prezydenta RP - uznana za pokrzywdzoną w sprawie - nie odwołała się od odmowy śledztwa.
PAP,kk