Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Jaremczak 25.06.2012

"Krzyż sposobem na spadające słupki Palikota"

Większość klubów parlamentarnych krytykuje pomysł Ruchu Palikota dotyczący pozwów przeciwko Sejmowi ws. krzyża na sali obrad.
Krzyż w sejmowej sali obradKrzyż w sejmowej sali obradPAP/Rafał Guz

Według sekretarza klubu Platformy Pawła Olszewskiego "Janusz Palikot zobaczył, że spadł poniżej progu wyborczego i próbuje wracać do starych tematów". "Jest to żałosne - znowu wprowadzać do dyskusji publicznej kwestie, które zostały już - wydawałoby się - raz na zawsze rozstrzygnięte" - stwierdził.

Także według Stanisława Żelichowskiego (PSL) Ruch chce zwrócić na siebie uwagę, bo traci w sondażach. Jego zdaniem partia liczy na to, że - podobnie jak przed wyborami - również teraz uwypuklenie antyklerykalnych akcentów, przyniesie wzrost poparcia. - Jeśli posłowie Palikota uważają, że krzyż wiszący w Sejmie narusza ich dobra osobiste, nie powinni byli startować" - powiedział polityk Stronnictwa.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak działanie Ruchu Palikota nazwał "obniżaniem standardów działalności politycznej".

- Mamy do czynienia z grupą ludzi, którzy obniżają standardy działalności politycznej. To poziom Wojewódzkiego, Figurskiego, Dody. Krzyż powinien wisieć w Sejmie. Jest najważniejszym symbolem dla chrześcijan, a więc znakomitej większości naszego kraju. Ci, którzy nie szanują uczuć religijnych innych osób, zachowują się jak barbarzyńcy - powiedział Błaszczak.

- To typowe pajacowanie charakterystyczne dla Ruchu Palikota - uważa z kolei rzecznik klubu Solidarnej Polski Patryk Jaki. Jego zdaniem jest to "niezwykle szkodliwe" i jest przykładem tego, że RP nie zamierza się zajmować poważnymi sprawami.

Inicjatywy RP nie chciał komentować szef SLD Leszek Miller. - SLD nie uczestniczy i nie będzie uczestniczył w żadnych happeningach prowadzonych przez Ruch Janusza Palikota - powiedział Miller. Jego zdaniem, to czy krzyż na sali posiedzeń narusza czyjekolwiek dobra osobiste, jest kwestią indywidualnych odczuć posłów i osób odwiedzających Sejm.

PAP, tj