Do ataku doszło w nocy. Dwie grupy, prawdopodobnie islamistów powiązanych z al-Kaidą, zaatakowały egipski posterunek graniczny. Do ataku doszło w momencie, gdy żołnierze siadali do iftaru – kolacji po zachodzie słońca, gdy można już jeść. Obecnie trwa miesiąc Ramadan, podczas którego nie wolno przyjmować pożywienia w ciągu dnia.
Napastnicy zdobyli posterunek zabijając 15 strażników, pozostałych pięciu biorąc do niewoli. Następnie usiłowali dwoma skradzionymi pojazdami opancerzonymi przedostać się do izraela, taranując płot graniczny. Jeden pojazd wybuchł po drodze, prawdopodobnie na minie, drugi został zniszczony z powietrza przez izraelski śmigłowiec.
W tym samym czasie izraelski myśliwiec zdołał namierzyć i zaatakować motocykl, którym jechało dwóch terrorystów zabijając jednego z nich, a drugiego raniąc. Zabity był członkiem skrajnej egipskiej sekty salafitów, a drugi grupy Światowy Dżihad. Izraelska armia poinformowała potem, że atak ten nie miał związku z incydentem na granicy i pomimo, że w obu przypadkach chodziło o Światowy Dżihad, atak lotniczy był planowany od tygodni.
W związku z wydarzeniami na granicy prezydent Egiptu Mohamed Morsi zwołał nadzwyczajne spotkanie z Radą Najwyższą Sił Zbrojnych. Zdecydowano też o zamknięciu przejścia granicznego w Rafah, które jest jedyną wolną drogą do Strefy Gazy przy trwającej izraelskiej blokadzie tego terytorium.
W rejonie Synaju, gdzie doszło do ataku, są bardzo aktywne grupy Beduinów, zajmujące się przemytem i porwaniami. W przeszłości przeprowadzały też zamachy walcząc z przedstawicielami kairskich władz.
Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach >>>
IAR, "Haaretz", sg