Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Katarzyna Karaś 09.10.2012

Afera kanapkowa. Władze Rzymu "zmiękły"

Po protestach przeciwko rozporządzeniu o "biwakowaniu" w historycznym centrum Rzymu, władze włoskiej stolicy złagodziły swoje stanowisko.
Afera kanapkowa. Władze Rzymu zmiękłyleigh wolf/Wikimedia Commons/CC

1 października w Rzymie weszło w życie rozporządzenie, które wprowadziło m.in. karę 500 euro za jedzenie w bliskiej okolicy zabytków w centrum miasta. Decyzję o zakazie "biwakowania" podjęto w celu "zagwarantowania ochrony terenów o szczególnej wartości historycznej, artystycznej, architektonicznej i kulturowej". Rozporządzenie podpisał burmistrz Wiecznego Miasta Gianni Alemanno.
Rozporządzenia wywołało protesty. Rzymska młodzież urządziła protestacyjne pikniki m.in. na schodach Kapitolu, a więc prawie pod oknem gabinetu burmistrza. Młodzi ludzie wbrew zakazowi jedli na słynnych marmurowych schodach ogromne kanapki i pizze.
W poniedziałek wieczorem, tydzień po wejściu rozporządzenia w życie, rzymski burmistrz pojawił się przy Schodach Hiszpańskich z torbą na śmieci. Zaczął sprzątać pozostawione przez protestujących odpadki, butelki i puszki. Następnie, odnosząc się do dyskusji wokół najnowszych przepisów, wyjaśnił: "to nie jest zakaz jedzenia kanapek, ale zakaz śmiecenia i degradacji miasta".
- Strażnicy miejscy nigdy nie zakłócą spokoju komuś, kto ma kanapkę w ręku albo coś pije, bo to nie miałoby sensu - zapewnił Alemanno, który twierdzi, że przepisy zostały źle zrozumiane. Podkreślił, że funkcjonariusze straży miejskiej mają jedynie pilnować, aby nie pozostawiano nigdzie śmieci po jedzeniu.
- Jeśli w Wiedniu, Paryżu czy Tokio spróbujecie zachowywać się tak, jak niestety ludzie zachowują się przy zabytkach w naszym mieście, policja zareaguje bardzo ostro. Kary są znacznie wyższe niż u nas - dodał.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk