Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Artur Jaryczewski 06.11.2012

Niemcy, Rosjanie, Chińczycy... Świat woli Obamę!

W Stanach Zjednoczonych trwa głosowanie w wyborach prezydenckich. Amerykanie wybierają między Barackiem Obamą a Mittem Romneyem.
Niemcy, Rosjanie, Chińczycy... Świat woli ObamęPAP/EPA/CJ GUNTHER

Najnowsze sondaże mówią, że choć w skali całego kraju Obama i Romney idą niemal "łeb w łeb", to w większości stanów "wahadłowych" na prowadzeniu jest Barack Obama i to on ma większe szanse na zwycięstwo w wyborach. Oficjalne wyniki głosowania poznanym w środę rano, jednak już teraz wiemy na kogo stawiają obywatele innych państw.

Niemcy wolą Obamę

Barack Obama nadal cieszy się w Niemczech ogromną popularnością. Z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Allensbach wynika, że aż 80 procent Niemców chciałoby drugiej kadencji Obamy. Za Mittem Romneyem opowiada się zaledwie 3 proc. ankietowanych.

Autorzy sondażu przypominają, że w poprzednich wyborach, cztery lata temu, Barack Obama także był faworytem Niemców. Popierało go wówczas 77 proc. badanych. Sondaż pokazuje też, że 50 proc. Niemców uważa amerykańskie wybory za ważne dla ich kraju. Zdaniem 38 proc. pytanych głosowanie za oceanem nie ma dla Niemiec większego znaczenia.

Azjaci nie lubią Romney’a

Kibicować Barackowi Obamie będą także Chińczycy i Japończycy. Ponad 63 procent obywateli Chin, którzy wzięli udział w ankiecie ośrodka badawczego Ipsos chciałoby, żeby sprawował on urząd prezydenta USA przez kolejną kadencję. Kandydata republikanów Mitta Romney’a na fotelu prezydenta Stanów Zjednoczonych widziałoby 35 proc. osób, które wzięły udział w badaniu hongkońskiego oddziału Ipsos. Ośrodek przebadał też opinie Japończyków. Aż 86 procent z nich chciałoby, aby Barack Obama pozostał prezydentem na drugą kadencję. Na Romney’a zagłosowałoby zaledwie 12 proc. obywateli Japonii.

Rosjanie: Romney wywoła wojnę

"Osły kontra słonie" - pod takim tytułem dziennikarze "Moskiewskiego Komsomolca" zastanawiają się, który z kandydatów na prezydenta USA będzie bardziej odpowiadał interesom Rosji. Gazeta stawia na obecnego prezydenta Baracka Obamę, licząc na umocnienie się światowych rynków i rosyjskiego rubla.

Według "Moskiewskiego Komsomolca", zwycięstwo demokraty Obamy oznacza wzrost cen ropy, a tym samym więcej pieniędzy dla Rosji. Kandydat republikanów Mitt Romney, zdaniem rosyjskich dziennikarzy, sprowadzi na świat wojnę z Iranem. Wypominają mu także, że nazwał Rosję "wrogiem numer jeden". Rozważając plusy i minusy programów gospodarczych obu kandydatów "Moskiewski Komsomolec" dochodzi do wniosku, że "dla Rosji i tak przychodzą ciężkie czasy".

- Obojętnie, kto by nie wygrał wyborów, główne zagrożenie dla Rosji pozostaje, nadal uważają nas za wrogów - konkludują rosyjscy dziennikarze. Według nich jest tylko jedno wyjście z tej sytuacji - "Rosja musi stać się mocarstwem gospodarczym".

Łukaszenka chce zmian

Prezydent Białorusi nie spodziewa się zmian w polityce Waszyngtonu wobec jego kraju niezależnie od tego który kandydat wygra wybory prezydenckie w USA. Aleksander Łukaszenka zadeklarował, że Mińsk jest gotowy do zmiany stosunków, jeśli do tego będą gotowi Amerykanie. Zdaniem Łukaszenki Stany Zjednoczone są państwem o dużej inercji idącym "jak buldożer przez cały świat”.

Białoruski przywódca uważa, że nie należy zbytnio wierzyć w to co mówią kandydaci na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych w trakcie kampanii wyborczej, gdyż ”nie zawsze jest to realizowane po wyborach”.

''IAR/aj