Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 28.11.2012

Miliony dolarów wypłynęły z Kabul Banku

Największy prywatny bank Afganistanu zbankrutował. Osoby, które się do tego przyczyniły, wyprowadziły za granicę kilkaset milionów dolarów. Upadek banku kosztował Afganistan około 5 procent PKB.
Reklama jednego z kont Kabul BankuReklama jednego z kont Kabul BankuWikipedia/CC/Ivanlo

Takie wnioski przedstawia opublikowany w środę niezależny audyt. Skandal w Kabul Banku, wypłacającym wynagrodzenia policji i wojsku, wybuchł na początku września 2010 roku po ukazaniu się w amerykańskiej prasie informacji na temat jego kłopotów spowodowanych defraudacjami, których mieli dopuścić się udziałowcy banku.

Dochodzenie niezależnej komisji utworzonej przez władze Afganistanu i społeczność międzynarodową, wykazało słaby nadzór nad bankiem ze strony państwa, nepotyzm, nieskuteczną pracę prokuratury, a także próby wywierania przez polityków nacisku na organa prowadzące śledztwo w sprawie Kabul Banku.

Kredyty na kredyty, firmy widma

Jak wskazuje raport, machinacje finansowe naraziły bank na stratę ok. 861 mln dolarów. Bank udzielał kredytów, na których spłatę pożyczkobiorcy zaciągali kolejne pożyczki. Na masową skalę fałszowano dokumenty i sprawozdania finansowe, a bankowy departament ds. kredytów używał ponad 100 pieczątek nieistniejących firm, aby nadawać fabrykowanym dokumentom autentyczności. Ponadto część spośród 100 filii Kabul Banku działało bez odpowiednich zezwoleń.

Według źródła zaangażowanego w rozmowy ok. 900 mln dolarów wyprowadzono za granicę między marcem 2007 a kwietniem 2011 na konta w 28 krajach, m.in. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Chinach, Korei Południowej, a także w USA, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Rosji i Turcji. Informacji tej nie uwzględniono w raporcie.

Na prośbę afgańskiej prokuratury o pomoc w odnalezieniu wyprowadzonych z kraju środków odpowiedziały zaledwie cztery kraje: Szwajcaria, Francja, Wielka Brytania i Indie.

Późne śledztwo, oskarżeni z elit

Autorzy raportu zarzucają prokuraturze, że śledztwo w sprawie machinacji w Kabul Banku wszczęła dopiero w kwietniu 2011 roku, a więc po roku od ujawnienia nieprawidłowości i osiem miesięcy po tym, jak zaniepokojeni klienci banku zaczęli masowo wycofywać depozyty.

Zarzuty w sprawie Kabul Banku usłyszało dotąd ponad 20 osób, w tym wysocy rangą pracownicy banku oraz pracownicy afgańskiego banku centralnego. Zarzuty dotyczą m.in. prania pieniędzy, nadużycia stanowiska, posługiwania się fałszywymi dokumentami oraz otwierania kont na nieprawdziwe nazwiska. Autorzy raportu twierdzą, że przy tworzeniu aktu oskarżenia wywierane były polityczne naciski.

Dziwne śledztwo

W audycie krytycznie ocenia się również pracę specjalnego sądu powołanego przez prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja do zbadania sprawy. Członkowie sądu mieli spotykać się nieoficjalnie z oskarżonymi i potencjalnymi świadkami, prowadzili własne dochodzenia oraz namawiali udziałowców Kabul Banku do zwrotu zdefraudowanych pieniędzy - mimo że to ostatnie zadanie należy do banku centralnego, który w 2010 roku przejął kontrolę nad prywatnym bankiem.

Do końca października br. udało się odzyskać ok. 135 mln dol. w gotówce oraz aktywa o wartości ok. 181 mln dol.

Upadek Kabul Banku oraz późniejsze wsparcie finansowe, które ta instytucja otrzymała od państwa, kosztowały Afganistan równowartość ok. 5 proc. PKB. - To ogromna suma pieniędzy, które mogły być spożytkowane na lepsze cele, np. edukację, służbę zdrowia, rozwój infrastruktury czy bezpieczeństwo - podkreśla Komitet w raporcie.

PAP/agkm

Galeria: dzień na zdjęciach >>>

''