Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 21.12.2012

Tekst wystąpienia Seremeta o śladach na wraku

Prokuratura Generalna ujawniła tekst przemówienia Andrzeja Seremeta, wygłoszonego na środowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Większość wystąpienia Seremeta dotyczyła kwestii badań odnoszących się do ewentualnej obecności śladów materiałów wybuchowych na wraku samolotu. - Faktem jest, że w toku czynności na miejscu zdarzenia oraz na wraku urządzenia wielokrotnie sygnalizowały możliwość wystąpienia związków chemicznych o podobnej budowie do materiałów wybuchowych. Sygnalizacja taka w niektórych rodzajach detektorów, w tym i użytych w Smoleńsku, objawia się wyświetleniem nazwy materiału wybuchowego - zaznaczył prokurator generalny. Podkreślił jednocześnie, że "biegli stanowczo twierdzą, że takiej okoliczności nie można utożsamiać z wykryciem materiałów wybuchowych, do tego potrzebne są badania laboratoryjne".

Rada zebrała się, by omówić m.in. wątek "ewentualnych wpływów zewnętrznych na to, co się dzieje wokół śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej". Temat zaproponował na listopadowym posiedzeniu RBN prezes Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Na posiedzenie zaproszono prokuratora generalnego.
Szef BBN Stanisław Koziej po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego powiedział w środę, że nie ma "twardych dowodów", by strona zewnętrzna manipulowała polskim śledztwem ws. Smoleńska, opinią publiczną czy postawami politycznymi w kraju.

Seremet: nic nie wskazuje na zamach

Andrzej Seremet mówił również, że nic nie wskazuje na możliwość zamachu 10 kwietnia 2010 roku - ani ustalenia polskich, ani rosyjskich śledczych. Również żadna z sekcji zwłok ofiar katastrofy nie wykazała, jakoby ciała były poddane działaniu fali termicznej i ciśnieniowej, charakterystycznej dla eksplozji.
Prokurator poinformował, że od 5. grudnia próbki ze Smoleńska są we władaniu Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Są przygotowywane do badań, które mają trwać co najmniej kilka miesięcy. Próbek jest ponad 250, a sprawdzenie każdej z nich zajmuje od kilku do kilkudziesięciu godzin.
Andrzej Seremet wskazał też, że w pierwszej połowie listopada biegli sprawdzili działanie detektora materiałów wybuchowych na drugim modelu polskiego Tu-154, na poligonie w Mińsku Mazowieckim. W niektórych miejscach urządzenia reagowały podobnie jak w Smoleńsku i wskazywały na obecność nitrogliceryny i TNT.

PAP/IAR/agkm

Galeria: dzień na zdjęciach >>>