Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Jaremczak 30.12.2012

Ekspert ws. Smoleńska: zderzenie z brzozą ewidentne

W styczniu może rozpocząć prace komisja, która będzie analizowała i weryfikowała pojawiające się hipotezy na temat przyczyn katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem.
Rozbity Tu-154 pod SmoleńskiemRozbity Tu-154 pod Smoleńskiemstaszewski/Wikimedia Commons
Posłuchaj
  • Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, TVP Info/IAR
Czytaj także

10 kwietnia 2010 roku zginęło w niej 96 osób - najważniejsze osoby w państwie, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. Lecieli na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

- Czekamy na opinię prawników, którzy mają zatwierdzić tryb działania komisji oraz zezwolić na dostęp do dokumentów. Mam nadzieję, że zaczniemy działać w połowie stycznia - powiedział w TVP Info Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i członek komisji Millera Maciej Lasek.

Podkreślił, że z punktu widzenia komisji, która badała wypadek w Smoleńsku, zderzenie z brzozą było ewidentne.

- Wszystkie materiały na to wskazywały. Wszystkie ślady zostały zebrane na miejscu przez naszych kolegów - to nie byli Rosjanie, których można by podejrzewać o fałszerstwo. Polscy eksperci byli na miejscu i robili zdjęcia 11 kwietnia. Na fotografiach doskonale widać szczątki samolotu wbite w brzozę oraz leżące pod drzewami - tłumaczył Lasek.

Jego zdaniem każdą hipotezę można zaprezentować opinii publicznej, nawet, jeśli nie ma się odpowiedniej ilości danych. - Nasze badania opierały się na pomiarach trzech urządzeń - rejestratora parametrów lotu, rejestratora głosów w kabinie i urządzenia, które ostrzegało przed zbliżaniem się do ziemi. Dzięki nim mogliśmy dokładnie opisać trajektorię lotu. Ślady - nie tylko na brzozie, ale i innych drzewach - odpowiadały naszym wyliczeniom - mówił Lasek.
Odniósł się też do hipotez o możliwym wybuchu na pokładzie Tu-154. - Konstrukcja lotnicza nie jest konstrukcją masywną, więc nawet przy dużej prędkości nie wbija się całkiem w ziemię. Jeśli samolot uderzył w przeszkodę i obrócił się o 180 stopni, to rozpad konstrukcji na wiele elementów jest normalnym zjawiskiem i nie oznacza wybuchu - wyjaśnił.
Dodał też, że trotyl i nitrogliceryna, których ślady rzekomo znalazły się na wraku tupolewa to "prymitywne" środki wybuchowe. Jego zdaniem przy próbie uszkodzenia samolotu można byłoby użyć dużo mniejszej ilości środków pirotechnicznych.
- Ponadto żaden z obiektywnych ośrodków kontroli, do których miała dostęp komisja Millera nie wykazał, że mogło dojść do wybuchu. Żaden rejestrator nie wskazywał, że powstała fala ciśnieniowa, fala dźwiękowa, osmalenia czy nadtopienia. Również żadna z ekspertyz chemicznych ani oględziny samolotu nie wskazują, że doszło do eksplozji - przypomniał Lasek.
PAP, tj

Zobacz serwis specjalny - Smoleńsk 2010>>>