Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 02.04.2013

USA nie dostrzegają mobilizacji w Korei Północnej

Stany Zjednoczone poważnie traktują militarne groźby Korei Północnej, lecz nie dostrzegły mobilizacji wojsk czy dyslokacji sił przez Phenian.
Placówka południowokoreańska na granicyPlacówka południowokoreańska na granicyPAP/EPA

Takie oświadczenie przedstawił w poniedziałek rzecznik Białego Domu Jay Carney. Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna od wielu dni grozi atakami na cele amerykańskie i Koreę Południową. Ogłosiła, że jest w stanie wojny z Południem. To reakcja Phenianu na wspólne ćwiczenia wojskowe USA i Korei Południowej, a także sankcje ONZ, rozszerzone po przeprowadzonej 12 lutego przez Phenian trzeciej północnokoreańskiej próbie nuklearnej.
- Chcę zauważyć, że mimo wojowniczej retoryki Phenianu nie zauważyliśmy zmian w stanie sił zbrojnych Korei Północnej, jak mobilizacja na dużą skalę czy dyslokacja wojsk - powiedział Carney.
Podkreślił, że takie twarde oświadczenia Korei Północnej, czyli jej wojownicza retoryka, nie są niczym nowym.Amerykańską reakcję na to nazwał "rozważną".

Bombowce odstraszają?

Wysłanie nad Półwysep Koreański amerykańskich bombowców i myśliwców zmniejsza ryzyko podjęcia przez Koreę Północną działań zbrojnych - tak według agencji uważa Biały Dom.
Według amerykańskiego wywiadu, północnokoreańskie wojsko nie zostało postawione w stan gotowości do ataku. Pomimo gróźb użycia rakiet, także w centrach ich wystrzeliwania nie zaobserwowano wzmożonej aktywności wojska. Biały Dom przekonuje, że rolę odstraszającą spełniło wysłanie nad Półwysep Koreański supernowoczesnych i niewykrywalnych dla radarów bombowców oraz myśliwców bojowych.
Bez zakłóceń działa na razie położona już na terytorium Korei Północnej specjalna strefa ekonomiczna Kaesong. Pjongjang także groził jej zamknięciem. Codziennie w strefie przebywa kilkuset obywateli Południa, którzy nadzorują produkcję w fabrykach.

PAP/IAR/agkm

Galeria: dzień na zdjęciach >>>