Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 09.04.2013

Tysiąc osób na demonstracji. Krzyczano "To był zamach"

Demonstrujący protestowali przed ambasadą Rosji, potem przed siedzibami premiera i prezydenta.
Uczestnicy protestu zorganizowanego przez Młodzieżowy Klub Gazety Polskiej demonstrowali 9 bm. przed ambasadą Rosji Uczestnicy protestu zorganizowanego przez Młodzieżowy Klub "Gazety Polskiej" demonstrowali 9 bm. przed ambasadą Rosji PAP/Rafał Guz

PAP/Rafał
PAP/Rafał Guz


Organizatorem manifestacji było stowarzyszenie Solidarni 2010. Przed godziną 19.30 manifestacja przed ambasadą Rosji została formalnie zakończona, jednak jej uczestnicy przenieśli się przed pobliski Belweder. Stamtąd przemaszerowali przed kancelarię premiera. Około dwustu dotarło następnie przed Pałac Prezydencki. Po odmówieniu modlitw rozeszli się.
W środę mija trzecia rocznica katastrofy pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński.

"To był zamach", "zdrajcy pod sąd"

Na początku demonstracji, tuż po tym jak zebrani odśpiewali hymn narodowy, jeden z organizatorów powiedział: "teraz, po trzech latach, trzeba być kompletnym durniem, żeby nie wiedzieć, że to był zamach". Tłum zaczął skandować: "to był zamach".

Organizatorzy oskarżyli władze o zacieranie śladów dotyczących katastrofy, na co manifestanci zareagowali okrzykami: "zdrajcy pod sąd".

- Trzy lata temu nie wiedzieliśmy, domyślaliśmy się co się stało. Dzisiaj już wiemy (...). Jest niemal pewne, że doszło do zbrodni smoleńskiej, zbrodni zaplanowanej i przeprowadzonej w najbardziej okrutny sposób - powiedział do zgromadzonych redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.
Liderka "Solidarnych 2010" Ewa Stankiewicz podkreślała, że ważne jest, by dowiedzieć się, co się stało i ukarać winnych. - My nie wiemy, czy Donald Tusk jest tylko winny zaniedbania i zaniechania, czy jest współsprawcą zbrodni - mówiła. Tłum zareagował brawami.
Demonstrację zorganizował Młodzieżowy Klub "Gazety Polskiej". Jego szefowa Agata Popkowska powiedziała kilka dni temu portalowi niezalezna.pl, że manifestacja ma być wyrazem sprzeciwu wobec sposobu, w jaki toczy się śledztwo po katastrofie smoleńskiej oraz niezgody na to, że wrak samolotu pozostaje w Rosji.
Zebrani skandowali: "Donald Tusk - dymisja"; "Do więzienia"; "Putin ubijca" oraz "Rząd pod sąd". Na transparentach były m.in. hasła: "To był zamach", "Mord Katyński 1940 - Mord Smoleński 2010"; "Prawda nie zginie"; "Smoleńsk - chcemy prawdy"; "Pamiętamy". Na jednym z transparentów był kaczor Donald w futrzanej czapie, z czerwoną gwiazdą i podpisem: "Oto głowa zdrajcy". Wielu zebranych miało biało-czerwone flagi, widać też było transparenty Klubów Gazety Polskiej i Solidarnych 2010.
Teren ambasady był odgrodzony od ulicy Belwederskiej, gdzie zebrali się manifestanci. Za barierkami ustawiony był kordon policjantek.

"Na Belweder"
Po godzinie 19, po oficjalnym rozwiązaniu zgromadzenia, demonstranci, skandując: "Na Belweder" i "Komorowski, zdrajca Polski", wyruszyli w kierunku Belwederu, kancelarii premiera i Pałacu Prezydenckiego. Przed Belwederem zebrani skandowali m.in. "Bronek do Moskwy" oraz "Komorowski, zdrajca Polski".
Policja nie interweniowała, a jedynie asystowała pochodowi. Rzecznik KSP asp. Mariusz Mrozek powiedział PAP, że podczas demonstracji nie odnotowano incydentów.
Według służb porządkowych w manifestacji uczestniczyło 1100 osób. W zgłoszeniu manifestacji przesłanym do ratusza organizatorzy podawali, że spodziewają się ok. 10 tys. osób.

fot.
fot. PAP/Rafał Guz

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu wiozącego delegację na uroczystości katyńskie zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, najwyżsi dowódcy wojskowi oraz załoga Tu-154M. Jak ustaliła polska komisja badająca katastrofę, jej przyczyną było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Wśród głównych czynników wpływających na katastrofę komisja wymieniła to, że załoga nie korzystała przy próbnym lądowaniu z wysokościomierza barometrycznego ale z radiowysokościomierza, nie zareagowała na sygnał "pull up" i próbowała odejść na drugi krąg na automatycznym pilocie.

PAP/agkm

Zobacz serwis - Smoleńsk 2010>>>