Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Katarzyna Karaś 29.05.2013

Byłego szefa BOR przed odpowiedzialnością za Smoleńsk uratował bałagan

Zdaniem informatora "Rzeczpospolitej", przez bałagan panujący w Biurze gen. Marian Janicki nie wiedział, że lotowi do Smoleńska powinien nadać status HEAD.
Brzoza, o którą miał zawadzić Tu-154MBrzoza, o którą miał zawadzić Tu-154MWłodzimierz Pac/PR

Jak ustaliła "Rzeczpospolita", gdyby były szef Biura Ochrony Rządu nadał lotowi z 10 kwietnia 2010 roku status HEAD (a od 2008 roku taką etykietę ma obowiązek wydawać wyłącznie szef Biura) prawdopodobnie musiałby odpowiedzieć za skierowanie samolotu z prezydentem na nieczynne lotnisko.
Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>
Podpisując się pod dokumentem o nadaniu statusu, szef BOR bierze odpowiedzialność za przygotowanie lotu. Janicki latami nie wydał ani jednego takiego dokumentu. Zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury, który nakazywał nadawanie szczególnego statusu, generał zaczął postępować dopiero pół roku po katastrofie smoleńskiej, gdy zaniedbania w tej materii odkryli kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli.
Jak poinformował gazetę anonimowy oficer BOR, w Biurze panował taki bałagan, że stojący na jej czele generał Janicki nie wiedział, że ten status trzeba nadawać.
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku zginęli wszyscy pasażerowie - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Pasażerowie, w tym wielu przedstawicieli polskich elit politycznych, wojskowych i kościelnych oraz środowisk pielęgnujących pamięć o zbrodni katyńskiej, zmierzali na uroczystości w Lesie Katyńskim.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, kk