Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Michał Chodurski 13.06.2013

Lasek: zespół Macierewicza błędnie interpretuje dane

Taki zarzut postawił parlamentarnej komisji kierowanej przez Antoniego Macierewicza, szef rządowego zespołu do spraw katastrofy smoleńskiej Maciej Lasek.
Przewodniczący Maciej Lasek (L) i Edward Łojek, członek rządowego zespołu ds. wyjaśniania opinii publicznej przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej, w czasie konferencji prasowejPrzewodniczący Maciej Lasek (L) i Edward Łojek, członek rządowego zespołu ds. wyjaśniania opinii publicznej przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej, w czasie konferencji prasowejPAP/EPA/archiwum/Tomasz Gzell

Kierowany przez niego zespół porównał dane rejestratora lotów z wnioskami dokumentu przygotowanego przez ekspertów komisji parlamentarnej.

Członek rządowego zespołu Edward Łojek na konferencji prasowej bronił danych z rejestratorów ATM. Wyjaśniał, że są one używane przez wiele firm i w różnych typach samolotów. Zdaniem Łojka, materiał, który był podstawą pracy komisji Millera jest pełnowartościowym materiałem dowodowym. Zapewnił zarazem, że dane z innych urządzeń, były również odczytane, także w obecności członka komisji.

- Twierdzenie, że komisja zaniechała przesłuchania innych rejestratorów jest kłamstwem - mówił Edward Łojek. Dodał, że nieprawdziwy jest zarzut, iż komisja Millera zaniechała badania zapisów różnych systemów, w tym tak zwanej skrzynki parametrów lotu.

Ekspert uważa też, że teza zespołu Antoniego Macierewicza, że samolot nigdy nie znalazł się niżej niż 20 metrów nad poziomem drogi startowej - nie wytrzymuje konfrontacji z ekspertyzą ATM. Edward Łojek twierdzi, że powoływanie się na zapis wysokości urządzenia TAWS jest obarczone dużym błędem, który może sięgać około 15 metrów.
Ekspert zespołu rządowego mówił także, że prędkość schodzenia samolotu była ponad dwukrotnie większa od prawidłowej - więc - jak dodał - twierdzenie o tym że załoga popełniała błędy jest prawidłowe. Zdaniem Łojka wzrost wibracji, który zanotowały rejestratory był na tyle niewielki, że "nie zostało to zasygnalizowane załodze".

W środowej wypowiedzi dla TVP Info szef rządowego zespołu Maciej Lasek twierdził, że dane z rejestratora świadczą o tym, że przyczyną wzrostu wibracji w silnikach maszyny tuż przed katastrofą były fragmenty gałęzi, które dostały się do nich po tym jak tupolew zawadził o drzewa.

Natomiast zdaniem ekspertów z zespołu Antoniego Macierewicza awaria miała nastąpić jeszcze przed uderzeniem w brzozę, a wzrost wibracji był efektem silnego wstrząsu, być może zewnętrznego. Ponadto, jak twierdzą eksperci sejmowi, prezydencki samolot rozbił się w wyniku wybuchów, które doprowadziły do uszkodzenia maszyny.

Zobacz serwis - Smoleńsk 2010>>>