Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Tomasz Owsiński 05.07.2013

Mobilizacja przed wyborami w Elblągu. "To ważny test”

Elbląg na ostatniej, przedwyborczej prostej. Rozdających ulotki polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej można spotkać niemal na każdym kroku.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński (P) oraz kandydat PiS na prezydenta Elbląga Jerzy Wilk (L)Prezes PiS Jarosław Kaczyński (P) oraz kandydat PiS na prezydenta Elbląga Jerzy Wilk (L) PAP/Tomasz Gzell
Posłuchaj
  • Rafał Grupiński, szef klubu PO o kampanii wyborczej w Elblągu (IAR)
  • Jadwiga Wiśniewska, posłanka PiS o wyborach w Elblągu, (IAR)
Czytaj także

Od rana na ulicach miasta najbardziej widoczni są politycy PiS. Jerzego Wilka wspiera około pięćdziesięciu parlamentarzystów tej partii, którzy wraz z lokalnymi działaczami zachęcają do oddania głosu na kandydata. Jego sympatycy mówią, że polityk jest w stanie zmienić Elbląg. - Mobilizujemy nasze społeczeństwo lokalne do tego, żeby przyszli na wybory, żeby nie rezygnowali - mówiła radna Jolanta Janowska.

Na miejskim targowisku i ulicach można też spotkać polityków Platformy Obywatelskiej. Obecni są między innymi Julia Pitera, Barbara Kudrycka oraz lokalni działacze i działaczki, którzy wspierają kandydatkę Elżbietę Gelert. - Mieszkańcy wierzą w jej umiejętności menadżerskie - przekonywała radna Małgorzata Adamowicz.

Czerwone światło dla PO?

Tymczasem politolodzy zgadzają się, że wybory będą ważnym testem politycznym. Politolog doktor Andrzej Anusz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego uważa, że przegrana dla Platformy Obywatelskiej oznaczałaby duży cios wizerunkowy. - Porażka dla partii Donalda Tuska oznaczała by czerwone światło. Platforma Obywatelska musiała by przejść do ogromnej ofensywy - mówi ekspert.

Zdaniem doktora Rafała Chwedoruka, zwycięstwo w lokalnym głosowaniu, szczególnie dla Prawa i Sprawiedliwości miało by bardzo duże znaczenie wizerunkowe. Jak zauważa ekspert, na tak zwanych ziemiach odzyskanych wyborcy nigdy nie głosowali chętnie na konserwatywną prawicę. - Więc jeśli Prawo i Sprawiedliwość zdołało by wygrać w stosunkowo dużym mieście na ziemiach odzyskanych to gdzie indziej mogło by nie wygrać? To oznaczało by, że nie ma takiego miejsca w kraju, gdzie PiS nie mogło by być partią numer jeden - mówi politolog.

Zobacz galerię: dzień na zdjęciach >>>

IAR, to